Przeciek w dachu to w naszym klimacie poważna sprawa, tym groźniejsza, że często przez długi czas trudna do wykrycia. Duża usterka dość szybko daje o sobie znać, ale drobna nieszczelność jest bardzo zdradliwa. Pozornie nie dzieje się nic złego, tymczasem sącząca się stale woda stopniowo prowadzi do zamoknięcia ocieplenia, które przestaje spełniać swoją funkcję, a w dalszej konsekwencji do przemarzania i gnicia skosów poddasza. Rozwijająca się pleśń jest przyczyną wielu problemów zdrowotnych, a uszkodzony dach najczęściej wymaga gruntownego remontu. Aby tego uniknąć, trzeba w porę zadbać o prawidłowe uszczelnienie potencjalnie niebezpiecznych miejsc.
Kosz to wklęsła strefa dachu w miejscu łączenia dwóch połaci. Podczas deszczu to właśnie tędy spływa najwięcej wody. W koszu dochodzi do przerwania ciągłości pokrycia, dlatego szczególnie istotna jest szczelna obróbka pod spodem.
Im bardziej skomplikowany dach, tym więcej potencjalnych źródeł przecieku (fot. AIB)
Niezależnie od tego, czy dach ma sztywne poszycie, czy tylko membranę, w koszach dekarze zawsze zalecają wykonać przynajmniej częściowe deskowanie, a na nim porządną obróbkę blacharską w formie rynny (stąd nazwa „rynna koszowa”). Powinna zachodzić pod pokrycie na odpowiednią głębokość, a w razie potrzeby dodatkowo mieć wyprofilowane zagięcia albo kozubki chroniące przed podciekaniem wody bokami. Takie rozwiązanie nazywane jest spodnim kryciem kosza i jest to najlepsze zabezpieczenie, nie wymagające już dodatkowych zabiegów uszczelniających. Ale co, jeśli dekarz zrobi rynnę koszową zbyt wąską, niedostatecznie zagłębioną pod pokryciem, bądź też źle przygotuje deskowanie i blacha z czasem się delikatnie zdeformuje? Nie sprawdzimy tego przecież podczas prac, a po kilku latach woda może zacząć zalewać nam poddasze. Aby tak się nie stało, należy ze szczególną troską zadbać o szczelność membrany dachowej znajdującą się zarówno bezpośrednio pod obróbką blacharską kosza, jak i w jej obrębie (piszemy o tym w dalszej części tekstu).
Strefa wokół komina należy do najtrudniejszych miejsc w dachu. To tutaj, wskutek wadliwej obróbki, najczęściej dochodzi do powstania przecieku. Najtrwalszą metodą obróbki komina jest tzw. obróbka twarda z blachy płaskiej. Wycina się z niej cztery elementy: przedni, dwa boczne i tylny, każdy odpowiednio wygina, kształtując swoiste fartuchy, a następnie mocuje je do komina, zaczynając od przedniego (czyli tego położonego niżej), przez boczne, kończąc tylnym (czyli tym umieszczanym wyżej). Obróbka boczna i tylna chowa się pod pokryciem dachowym, a widoczna pozostaje tylko przednia, wyłożona na wierzch pokrycia. Odpowiednia kolejność jest bardzo ważna, bo zapewnia swobodny i bezpieczny spływ wody, z warstw leżących wyżej na niższe. Blachę najlepiej umieszczać w „wydrze”, czyli nacięciu w kominie. Nie zawsze jest to możliwe – jeśli blacha musi dolegać prosto, to dobrym sposobem na zabezpieczenie styku jest uszczelnienie go butylem.
Poszczególne elementy obróbki komina łączy się na rąbek stojący (fot. BLACHY PRUSZYŃSKI)
Drugim sposobem zabezpieczenia przejścia komina przez połać jest tzw. obróbka miękka. Wykorzystuje się tu grube i sztywne taśmy kominowe zawierające butyl. "Miękka obróbka jest wygodna i mniej pracochłonna niż twarda. Taśmy kominowe najczęściej wykonane są z aluminium, które z jednej strony powleczone jest specjalnym klejem butylowym, a z drugiej odpowiednią farbą" - mówi ekspert z firmy AIB.
Taśmy kominowe są pokrywane farbami odpowiadającymi kolorowi pokrycia (fot. WIENERBERGER)
Podobnie jak w przypadku blachy, taśmę również należy pociąć na odpowiedniej wielkości fragmenty, tyle że nie chowa się ich pod pokryciem, a dokładnie przykleja na wierzchu, do trzonu komina i powierzchni materiału pokryciowego. Poszczególne pasma obróbki miękkiej, poza klejeniem, łączy się przez zacisk na rąbek stojący. Dodatkowo na górze taśmy mocuje się listwy wykończeniowe.
Woda wciska się tu wraz z podmuchami wiatru pod pokrycie i wdziera się w każdą szczelinę, którą znajdzie w folii wstępnego krycia. Im mniejsze nachylenie połaci i im wyższe profilowanie elementów pokrycia, tym sprawa groźniejsza, bo tym więcej się jej dostanie i tym głębiej wpłynie. Dlatego podobnie jak w koszu, w strefie okapu bardzo ważna jest dbałość o zachowanie maksymalnej szczelności warstw poszycia. Dodatkowo nie wolno zapominać o prawidłowym wykonaniu obróbki blacharskiej pod- i nadrynnowej, z zachowaniem odpowiedniej szerokości pasów blachy i właściwego układu warstw, umożliwiającego swobodny spływ wody.
Pod naporem wiatru woda może tu wciskać się od dołu pod gąsiory. Aby bezpiecznie odprowadzić ją po poszyciu w dół, na łatach kalenicowych pod gąsiorami umieszcza się specjalne taśmy kalenicowe. Nie blokują one swobodnej wentylacji przestrzeni pod pokryciem, ale skutecznie chronią przed wodą, a dzięki szerokim butylowym taśmom dają się szczelnie przymocować do warstwy wstępnego krycia.
Wzdłuż falistych „fartuchów” taśmy od spodu znajduje się butyl, który trwale zespala je z podłożem (fot. BRAAS)
Taśmy kalenicowe są szczególnie wskazane w dachach ze sztywnym poszyciem krytym papą, którą dla zachowania wentylacji rozcina się w kalenicy, otwierając tym samym dostęp dla wody.
Tu najczęściej o zachowanie szczelności dbają producenci, oferując do okien systemowe kołnierze i fartuchy, a w przypadku przejść instalacyjnych – kształtki czy specjalne dachówki. Jako ciekawostkę można dodać, że profesjonalni dekarze dodatkowo podklejają fartuchy taśmą butylową (niektóre fartuchy okienne często na spodniej stronie od razu mają butyl).
Jak rozumieć wspomnianą przy omawianiu kosza i okapu „konieczność zapewnienia szczelności poszycia”? Gdzie w membranie mogą pojawić się nieszczelności? Po pierwsze – na zakładach folii. Aby uniemożliwić penetrację wody, należy je szczelnie sklejać. Niektóre membrany mają zintegrowany butylowy pasek klejący do przyklejenia krawędzi. Jeśli takiego paska nie ma, trzeba użyć odpowiedniej taśmy butylowej.
Zakłady folii powinny być zaklejone, a miejsca pod kontrłatami uszczelnione butylem (fot. BRAAS)
Druga newralgiczna strefa to kontrłaty. Przybija się je lub przykręca wzdłuż krokwi, przebijając leżącą niżej folię. Takie „podziurawione” poszycie w niesprzyjających okolicznościach może stać się źródłem przecieku. Aby temu zapobiec, pod kontrłatami stosuje się tzw. taśmy gwoździowe. "Można je przykleić wzdłuż krokwi bezpośrednio na membranę albo podkleić nimi kontrłaty, oczywiście od strony skierowanej ku krokwi. Przebita gwoździami taśma butylowa dzięki wysokiej plastyczności zasklepia się wokół łącznika, zachowując pełną szczelność" - tłumaczy ekspert z AIB.
Dach to trudna wykonawczo i bardzo silnie eksploatowana przegroda budynku. Samo pokrycie nie jest w stanie zapewnić mu należytej szczelności – to zasługa dobrze wykonanych obróbek. Rozwiązania na bazie butylu są tu naszym sprzymierzeńcem.
Artykuł powstał we współpracy z firmą AIB jako część cyklu „Dach trwale szczelny” w ramach autorskiej kampanii
Akademia Świadomego Budowania.
>>> ZOBACZ CYKL
Data publikacji: 3 kwietnia 2019
Szczelność dachu zależy od jakości użytych materiałów, dokładności wykonawczej, a przede wszystkim od sposobu zaprojektowania i wykonania obróbek dekarskich. To uszczelnienia decydują o tym, czy dach będzie przeciekał, czy nie. Stara, dobra twarda obróbka z blachy niekoniecznie pasuje do konkretnej konstrukcji, nie zawsze też gwarantuje odpowiedni poziom zabezpieczenia. Dekarze słusznie posiłkują się więc miękkimi materiałami uszczelniającymi. Nie wszystkie jednak są jednakowo dobre. W Akademii promujemy rozwiązania jak najlepsze dla inwestora, dlatego cykl "Dach trwale szczelny" opieramy na butylu - jako rozwiązaniu najwyższej klasy.