Tuż po powodzi skupiano się przede wszystkim na usuwaniu z budynków resztek wody, materiałów, które bezpowrotnie uległy zniszczeniu oraz naniesionych przez falę zanieczyszczeń. Chwilę później kluczowym elementem stało się osuszanie, które w wielu przypadkach wciąż trwa. Jest oczywiste, że każdy chce jak najszybciej wprowadzić się z powrotem pod własny dach. Jednak proces schnięcia wymaga czasu, a zbyt wczesny remont tylko ponownie wywoła te same problemy. Również niewłaściwe rozwiązania przygotowawcze czy użycie nieodpowiednich materiałów wykończeniowych negatywnie odbije się i na budynku, i na ludzkim zdrowiu. Bartłomiej Monczyński z firmy Remmers podpowiada, co robić – a czego nie – żeby remont domu po powodzi był trwale skuteczny.
Powódź jedne budynki zalała, inne tylko podmyła, a w jeszcze innych spowodowała jedynie miejscowe podciekanie od spodu, ze względu na wysoki stan wód gruntowych. Tam, gdzie ściany nie mają widocznych uszczerbków wilgotnościowych, być może wystarczy skuć tylko pas tynku w strefie cokołowej, a może w ogóle nie będzie to potrzebne – trzeba to ocenić na podstawie widocznych na tynku zmian (wysolenia, zaczernienia).
Budynki po zalaniu są w wysokim stopniu nasycone wodą i ściany, podłogi, a często nawet stropy muszą się jej pozbyć. Aby maksymalnie przyśpieszyć ten proces, należy skuć warstwy podłogowe i tynki, zarówno ze ścian, jak i z sufitów, jeśli woda stała wysoko. To konieczne nie tylko dlatego, że utrudniają one schnięcie. Przede wszystkim są silnie zanieczyszczone przez szkodliwe sole i mikroorganizmy z „czarnej” wody powodziowej. Tynki, podkłady gipsowe, szpachle, płyty suchej okładziny są znakomitą pożywką dla mikroorganizmów (np. grzybów pleśniowych). Jeśli trwale ich nie usuniemy, latami nie pozbędziemy się problemów, pomimo stosowania środków chemicznych. Dlatego skuwamy wszystko do wysokości co najmniej 1 m nad widocznym na ścianach maksymalnym poziomem wody. W stropach o budowie kanałowej lub z wypełnieniem z pustaków powinniśmy nawet wywiercić niewielkie otworki, aby zalegająca w pustych przestrzeniach woda mogła spłynąć.
Najpierw warto sprawdzić, czy pozioma hydroizolacja pod ścianami parteru nie uległa uszkodzeniu – i czy w ogóle istnieje. Bez niej, jeśli poziom wód gruntowych jest wysoki, wilgoć cały czas będzie kapilarnie podciągana przez mur, a suszenie stanie się syzyfową pracą. Podstawę ściany trzeba od wody odciąć, wykonując uszczelnienie. Najprościej robi się to metodą iniekcji, wstrzykując specjalny krem iniekcyjny, który zmienia strukturę muru, blokując kapilarne podciąganie wilgoci. Dzięki temu powyżej strefy iniekcji mur może swobodnie wysychać.
„W celu wykonania uszczelnienia metodą iniekcji wiercimy otwory o średnicy 12 mm co 12 cm. Nie jest do tego potrzebny specjalistyczny sprzęt, wystarczą proste narzędzia, zwykła wiertarka” – radzi Bartłomiej Monczyński z firmy Remmers. „Otwory przedmuchujemy sprężonym powietrzem, żeby pozbyć się pyłu, a następnie wtłaczamy w nie krem iniekcyjny. Na rynku są preparaty dostępne są w różnych formach aplikacji, z aplikatorem czy pistoletem do mas, firma Remmers ma Kiesol C [basic] w postaci tubki ze specjalną rurką, którą wyciska się krem”.
Ważne, żeby otwory jak najszybciej powierzchniowo zamknąć, inaczej substancja czynna będzie odparowywać do powietrza wewnętrznego i nie zadziała. Trzeba również pamiętać, aby później, przy remontowaniu podłogi, w szczelny sposób połączyć strefę iniekcji z hydroizolacją posadzki.
Uszczelnianie muru za pomocą kremu iniekcyjnego: nawiercanie muru, wciskanie preparatu, zamykanie otworów (fot. REMMERS)
Kiedy podciąganie wody jest zahamowane, możemy przystąpić do osuszania. Dobór optymalnej metody zależy od rozkładu wilgoci w murze, a ten od struktury materiału stanowiącego budulec ściany. Jest wiele sposobów na przyśpieszenie naturalnego schnięcia, które bez wspomagaczy trwałoby 2-3 lata:
Poza tynkami, trzeba też skuć warstwy podłogowe i wykonać osuszanie podposadzkowe, na przykład systemem przewodów z gorącym powietrzem. Oczywiście podczas suszenia ścian samoistnie wysycha też podłoga, ale trwa to długo, a im więcej „sił” zaangażujemy w suszenie, tym szybciej budynek będzie się nadawał do remontu.
Warto pamiętać, że nawet jeśli woda nie wlała się do budynku, podłogi mogą być mokre. Jest to spowodowane wysokim poziomem wód gruntowych i wodą napierającą od dołu. Większość podłóg nie jest na coś takiego gotowa, bo ma hydroizolację typu lekkiego, a nie ciężkiego (a w starszych budynkach często w ogóle jej nie ma). Taka podłoga z pewnością zamokła i konieczne jest przeprowadzenie w jej obrębie takich samych prac renowacyjnych, jak w przypadku powodzi.
Po zakończeniu osuszania potrzebna jest kontrola wilgotności przegrody. Powierzchniowy pomiar nie jest w tym wypadku miarodajny. Próbki należy pobrać z wnętrza muru a ich wilgotność najlepiej zbadać metodą grawimetryczną lub karbidową. Zwróćmy uwagę, czy ewentualna firma, którą wezwaliśmy do pomiarów i osuszania, dysponuje takim sprzętem – mierniki powierzchniowe nie wystarczą! I pamiętajmy, że urządzenia pomiarowe wskazują poziom wilgotności w jednostkach, a nie w procentach. To nie to samo. Mur uznaje się za mokry, jeśli pomiary wskazują powyżej 80 jednostek, a poniżej 40 jednostek mur jest suchy (dla porównania procentów i jednostek – wilgotność równowagowa muru z cegły to 4%).
Oczyszczone z warstw tynkarskich i podłogowych i suche bądź osuszane ściany oraz podłogi trzeba poddać dezynfekcji i odgrzybianiu za pomocą specjalnych preparatów. Jeśli mykotoksyny zdążyły się już zagnieździć i rozwinąć, grzyby warto zebrać do pojemniczka i wysłać do laboratorium (można to zrobić samodzielnie), żeby określić ich rodzaj i stężenie. Pomoże to dobrać najlepszy środek grzybobójczy.
Po skuciu starych warstw i zdezynfekowaniu powierzchni ścian oraz podłóg, można przystąpić do wykańczania budynku. Kluczowy jest tu rodzaj używanych materiałów.
Ściany
Jeśli na powierzchni nie pojawiły się mikroorganizmy i nie ma wykwitów soli budowlanych, a proces osuszania był na tyle efektywny, że ściany osiągnęły wilgotność równowagową (dla muru z cegły jest to 4%), to możemy po prostu nałożyć na nie dowolny klasyczny tynk.
Jeśli nie udało się wysuszyć ścian do wilgotności równowagowej, a nie ma już czasu na czekanie, to musimy zastosować tynki renowacyjne WTA. To specjalnie opracowane zaprawy tynkarskie o wysokiej dyfuzyjności, które dzięki wysokiej porowatości zatrzymują krystalizujące sole w swej strukturze i które można nakładać na zawilgocone mury.
Nakładanie tynku WTA krok po kroku:
1. Na wyczyszczonej ze starych powłok i zdezynfekowanej powierzchni ściany wykonujemy obrzutkę tynkarską SP Prep dla zapewnienia przyczepności. Jeśli obrzutkę robimy bezpośrednio na murze, wystarczy metoda półkryjąca, przypominająca szpryc. Jeśli na powierzchni ściany jest nałożona hydroizolacja, obrzutkę nakładamy metodą pełnokryjącą.
2. Kiedy obrzutka wyschnie, nakładamy właściwy tynk SP Top White. Jeśli nie ma problemów z zasoleniem, wystarczy jedna warstwa. Gdy zasolenie występuje, ale nie na wysokim poziomie, zalecane są dwie warstwy tynku. W obu przypadkach łączna grubość tynku nie powinna być mniejsza niż 2 cm. Przy dużym zasoleniu potrzebny jest najpierw tynk podkładowy SP Levell, który zwiększa pojemność systemu na krystalizację soli.
3. Tynk renowacyjny można wykończyć szpachlówką albo farbą, muszą to być jednak produkty otwarte dyfuzyjnie. Wyprawa musi umożliwiać dalsze wysychanie muru. Tynk renowacyjny z powodzeniem może też pełnić funkcję warstwy wierzchniej bez dodatkowych powłok.
Pamiętajmy, że tynk renowacyjny nie przyśpiesza wysychania, a jedynie spowalnia je w najmniejszym stopniu! Jest po prostu bardziej otwarty dyfuzyjnie niż inne tynki, które hamują proces odparowywania wilgoci.
Podłogi
Po usunięciu starych warstw podłogowych musimy najpierw odtworzyć hydroizolację. W tym celu czyścimy i gruntujemy podłoże. Następnie nakładamy szlam uszczelniający, który ma zapewnić przyczepność. Trzeba zwrócić uwagę na sposób nakładania opisany w karcie technicznej produktu – niektóre grunty wymagają odczekania, aż wyschną, inne nakłada się metodą świeże na świeże. Jeśli trzeba, niwelujemy nierówności podłoża za pomocą masy szpachlowej, tą samą szpachlówką robimy fasetę (wyoblenie) w narożniku, żeby umożliwić prawidłowe przeciągnięcie hydroizolacji.
Jako hydroizolację można stosować bitumy, ale zdrowsze i lepsze będą masy hybrydowe, jak MB 2K. Nakłada się ją ręcznie lub natryskowo, zawsze w dwóch warstwach. Kiedy hydroizolacja wyschnie, układa się na niej warstwę rozdzielającą oraz opcjonalnie płyty termoizolacyjne, a następnie wykonuje podkład podłogowy (jastrych) pod warstwy wykończeniowe (np. Betofix R4 EM [basic]).
Taki tradycyjny układ podłogi pływającej ma jeden minus – możemy nie mieć na nią miejsca na wysokości pomieszczenia. W przypadku, gdy jest to czynnik kluczowy, można sięgnąć po wylewkę samopoziomującą firmy Remmers, która spełnia też rolę hydroizolacji. Przebieg prac jest podobny do klasycznego:
1. Wykuwamy lub nacinamy niewielkie bruzdy w murze przy podłodze.
2. Oczyszczone podłoże gruntujemy preparatem Kiesol, który hydrofobizuje i wzmacnia, a dodatkowo zapewnia odporność na wilgoć od dołu. Na podłożu wykonujemy mostek sczepny z WP Sulfatex (metodą świeże na świeże).
4. Przygotowujemy fasetę z masy szpachlowej WP DS Levell.
5. Gruntujemy podłogę środkiem Primer Hydro HF, wzmacniającym podłoże i wykonujemy uszczelnienie styku.
6. Wykonujemy wylewkę samopoziomującą WP Flow. Aby spełniała funkcję hydroizolacji, powinna mieć grubość co najmniej 10 mm (klasyczny jastrych ma 50 mm lub więcej, więc zyskujemy kilka centymetrów na wysokości pomieszczenia). Wbrew nazwie wylewka nie jest tak do końca samopoziomująca, trzeba ją rozprowadzić i odpowietrzyć wałkiem kolcowym.
7. Po upływie 6 godzin podkład jest gotowy. Można wykańczać go żywicą, płytkami, panelami, wykładziną albo pozostawić jako surową warstwę wierzchnią.
Bartłomiej Monczyński: „Remont domu po powodzi jest trudny i organizacyjnie, i emocjonalnie. Aby ułatwić ten proces przynajmniej w wymiarze zakresu prac, przygotowaliśmy ulotkę, która krok po kroku prowadzi przez proces przygotowania budynku i jego remontu, ze wskazaniem odpowiednich dla danego etapu produktów. Zachęcam do pobrania. I przestrzegam przed mieszaniem produktów chemii budowlanej pochodzących od różnych producentów – tylko kompletny system gwarantuje zamierzony efekt”.
>>> POBIERZ LISTĘ KONTROLNĄ I ULOTKĘ
Artykuł w ramach kampanii Akademia Świadomego Budowania we współpracy z firmą Remmers, producentem profesjonalnych uszczelnień.
Data publikacji: 10 grudnia 2024
Uszczelnienia to warstwy, których w gotowym budynku nie widać, za to szybko daje o sobie znać ich brak lub uszkodzenie… Są niezbędne dla zapewnienia ochrony przed wodą i wilgocią, a fakt, że zostają zasłonięte, utrudnia ich kontrolę czy ewentualną naprawę. Tym większą uwagę warto im poświęcić na etapie wykonawczym, najpierw dbając o dobór właściwych dla danego zastosowania produktów, a potem poprawne wykonanie powłok hydroizolacyjnych.
Z uszczelnieniami mamy do czynienia wielokrotnie podczas budowy: przy zabezpieczaniu fundamentów, cokołu, podłogi na gruncie, tarasu, balkonu, dachu płaskiego, podczas montażu stolarki otworowej czy wykańczania ścian w łazience. Wspólnie z firmą Remmers, ekspertem w dziedzinie profesjonalnych uszczelnień, w cyklu „Nowoczesne uszczelnienia w budynku” podpowiemy, jak poprawnie pracować z produktami w konkretnych sytuacjach.