Każda hydroizolacja ma swoje punkty krytyczne, w których zachodzi przerwanie ciągłości powłoki i może dojść do przecieku. Takimi słabymi miejscami są narożniki, połączenia przerw roboczych i wszelkiego rodzaju przebicia, między innymi przejścia instalacyjne. Na ich uszczelnienie zawsze trzeba zwrócić szczególną uwagę.
Po pierwsze - już projektując budynek zaleca się tak umiejscowić wyprowadzenie rur przez ściany fundamentowe, żeby przebicie znajdowało się w strefie gruntu bez obciążenia wodą pod ciśnieniem (dotyczy to również spiętrzającej się wody filtracyjnej). Oczywiście można zrobić zabezpieczenie przeciwwodne, jeśli jest taka konieczność, ale w miarę możliwości lepiej unikać stref poniżej ZWG.
Po drugie - na ścianach fundamentowych poddawanych przebiciu instalacyjnemu najlepiej stosować izolacje powłokowe, czyli nakładane w postaci płynnej lub półpłynnej, a nie rolowe typu papy, membrany czy tworzywa sztuczne. Powód jest dość oczywisty. W miejscu zmiany kształtu podłoża znacznie łatwiej wykonać uszczelnienie z elastycznej płynnej masy niż z „wycinanki” ze sztywnego materiału rolowego.
Najłatwiejszym i najbardziej intuicyjnym sposobem jest wykonanie hydroizolacji powłokowej z wyobleniem. Należy użyć do tego materiału dwukomponentowego (masy bitumicznej albo izolacji hybrydowej 2K). Najpierw w miejscu, gdzie rura „wychodzi” ze ściany, wykonujemy z masy hydroizolacyjnej wyoblenie o promieniu ok. 2 cm. Następnie właściwą hydroizolację nakładamy na wierzch, wywijając ją na rurę na 5-10 cm.
Uszczelnienie przejścia wykonane z hydroizolacji powłokowej z wyobleniem (fot. REMMERS)
Drugi popularny sposób to manszety uszczelniające. Nadają się do użytku na wczesnym etapie budowy, kiedy ze ściany wystaje tylko kawałek rury, nie połączony jeszcze z dalszymi elementami. Manszety stosuje się razem z chemią budowlaną, zatapiając materiał w powłoce hydroizolacyjnej, podobnie, jak ma to miejsce przy taśmach uszczelniających w narożnikach. Jak to wygląda krok po kroku? W manszecie wycina się otwór o promieniu o kilka milimetrów mniejszym niż promień rury. Manszetę naciąga się na rurę, a następnie wtapia w pierwszą warstwę materiału hydroizolacyjnego. Później drugą warstwę hydroizolacji nakłada się już na wierzch.
Nietypowym rozwiązaniem podobnym do manszety jest kołnierz Rohrflansch firmy Remmers. Składa się z dwóch połówek, dzięki czemu można go stosować nawet na późniejszych etapach budowy lub podczas remontu, gdy instalacja jest już wyprowadzona dalej. Nie nasuwa się go bowiem na końcówkę rury, tylko nakłada z boku. Tu uwaga - w odróżnieniu od manszety robi się to jeszcze przed nałożeniem hydroizolacji! W komplecie jest specjalny preparat, trwale elastyczna masa z tworzywa sztucznego, będąca jednocześnie spoiwem i uszczelniaczem. Za pomocą owego preparatu przykleja się kołnierz do ściany i do rury, wypełnia się też nim wolną przestrzeń wokół rury (jeśli kołnierz ma większą średnicę). Na gotowy kołnierz nakłada się później właściwą hydroizolację powłokową. Warto wspomnieć, że Rohrflansch może być stosowany również w sytuacji obciążenia wodą pod ciśnieniem hydrostatycznym.
Montaż kołnierza Rohrflansch krok po kroku (fot. REMMERS):
Jeszcze jednym rozwiązaniem nadającym się nawet do stref parcia hydrostatycznego są tzw. złącza szczelne. To jest rozwiązanie spoza chemii budowlanej, działające w sposób fizyczny. W otwór wywiercony w ścianie wprowadza się metalowe pierścienie – zewnętrzny ma średnicę otworu w ścianie, wewnętrzny rury. W środku pierścienia jest guma, a po zaciśnięciu następuje uszczelnienie z obu stron. Jest to bardzo dobre rozwiązanie np. do przejść kablowych. Złącza szczelne stosuje się razem z hydroizolacjami powłokowymi.
Konsultacje: Bartłomiej Monczyński, Remmers.
Publikacja ma charakter poglądowy. Rozwiązania wdrażane na budowie zawsze należy rozpatrywać indywidualnie, konsultując je z projektantem, wykonawcą, doradcą technicznym, kierownikiem budowy lub inspektorem nadzoru inwestorskiego.
Data publikacji: 5 grudnia 2023
Powiedzenie „diabeł tkwi w szczegółach” w budowlance nabiera znaczenia szczególnego. Niedociągnięcia na etapie przygotowywania konstrukcji, instalacji, izolacji i obróbek mogą być przyczyną bardzo poważnych problemów, a naprawa - jeśli w ogóle jest możliwa - zazwyczaj sporo kosztuje. Skutki drobnych błędów wykonawczych potrafią ciągnąć się latami, uprzykrzając życie inwestorom. Dobrze, jeśli kierownik budowy w porę je wyłapie. On wie, na co zwracać uwagę (dlatego tak ważna jest jego obecność na budowie). Ale samemu też warto interesować się budowlanymi detalami, wiedzieć, jak co poprawnie wykonać. Często w wyniku rutyny zapominają o tym nawet fachowcy! Mamy nadzieję, że prezentowane na tej stronie rozwiązania przydadzą się, choćby ku pamięci, nie tylko inwestorom i wykonawcom, ale też początkującym inżynierom.
Patronat Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa Oddział Warszawski