Gdyby jedynym obciążeniem dla rynien była woda opadowa, nie mielibyśmy z nimi żadnych problemów. Niestety, w Polsce, niezależnie od tego, jak łagodne mieliśmy ostatnio zimy, projektując dach musimy liczyć się z opadami śniegu. O ile świeży puch nie waży aż tak dużo (ma gęstość ok. 30 kg/m3), o tyle zalegający w rynnie, rozmarzający i ponownie zamarzający, zbity śnieg to już od 100 do nawet 400 kg/m3. Dodatkowym obciążeniem są „wyrastające” wzdłuż krawędzi rynny sople, nie sprzyja też brak na wielu dachach barier przeciwśniegowych, co powoduje niekontrolowane zsuwanie się pryzm śniegu. Aby nie doszło do uszkodzenia systemu rynnowego, konieczne jest jego właściwe zamocowanie.
Producenci systemów rynnowych, zarówno stalowych, jak i PVC, zalecają następujące rozmieszczenie haków:
Zalecenia dotyczące rozmieszczenia uchwytów rynnowych (rys. GALECO)
Rozstaw uchwytów w miejscu łączenia rynien, przy zastosowaniu haka z łącznikiem rynnowym (rys. GALECO)
Zasady te odnoszą się jednakowo do haków czołowych i nakrokwiowych, choć wielu dekarzy uznaje haki czołowe za stabilniejsze – z tego też powodu haki zintegrowane z łącznikiem mocuje się wyłącznie doczołowo.
Inwestorzy często podważają zasadność wytycznych, pytając, dlaczego 60 cm, a nie 80 czy 100 cm i czemu rozmieszczenie uchwytów ma być tak istotne dla stabilności systemu, skoro to w rynnie leży śnieg. Taka „oszczędność na hakach” jest tyleż znikoma, co fałszywa, a odpowiedź na stawiane pytanie jest dość prosta.
Wszystkie elementy systemu współpracują ze sobą. Obciążenia z rynny są przekazywane na podpory, czyli w tym przypadku miejsca zamocowania. Każdy hak zbiera zatem obciążenia z połowy swobodnego odcinka rynny po obu swoich stronach. Im dalej od siebie będą uchwyty, tym dłuższe będą niesione odcinki rynien i tym większy ciężar przypadnie na każdy hak. Tymczasem jego wytrzymałość nie jest dowolna. Zakres obciążeń i dopuszczalne odkształcenia haków wynikają z normy (PN-EN 1462:2006).
W badaniach hak rynnowy uzyskuje najwyższą klasę nośności H, jeśli pod trwającym 310 sekund obciążeniem wynoszącym 750 N/mm jego trwałe ugięcie nie przekroczy 5 mm (fot. GALECO)
Wspomniana siła 750 N odpowiada w przybliżeniu ciężarowi 75 kg. W praktyce, uwzględniając tzw. czynnik ludzki, przyjmuje się, że hak bezpiecznie utrzyma ciężar ok. 30-40 kg (odrębną kwestią jest jeszcze prawidłowe przymocowanie uchwytu do podłoża). W oparciu o te założenia, biorąc pod uwagę możliwe niesprzyjające (nawet sporadycznie) warunki zimowe w Polsce, za bezpieczny dla haków rozstaw przyjęto właśnie 60 cm. Jeśli rozmieścimy je rzadziej, a zima będzie ciężka, to narazimy system na nadmierne odkształcenia, prowadzące do zwieszenia czy nawet zerwania rynien.
Pamiętajmy też, że poza odległościami miejsc mocowania, przy montażu haków należy jeszcze uwzględnić zalecany spadek rynny:
Aby nie popełnić błędu, najpierw wyznaczamy położenie najniższego punktu, czyli odpływu. Następnie montujemy haki skrajne, czyli te, które znajdą się na obu końcach systemu rynnowego – lub jego określonego odcinka, jeśli na danej połaci przewidziano więcej odpływów. Pomiędzy hakami skrajnymi rozciągamy sznurek, „łapiąc” go od dołu w miejscu odpływu tak, aby po obu stronach nachylony był zgodnie z wymaganym spadkiem rynny (można też wytyczyć linię urządzeniem laserowym). Wzdłuż wyznaczonej przez sznurek bądź laser linii odmierzamy właściwy rozstaw haków.
Konsultacje: Damian Dylewski, GALECO.
Publikacja ma charakter poglądowy. Rozwiązania wdrażane na budowie zawsze należy rozpatrywać indywidualnie, konsultując je z projektantem, wykonawcą, doradcą technicznym, kierownikiem budowy lub inspektorem nadzoru inwestorskiego.
Data publikacji: 19 stycznia 2021
Producenci pokryć dachowych najczęściej podają nachylenie dachu w stopniach. W instrukcjach oraz wśród dekarzy przeważa nachylenie procentowe. Warto wiedzieć, jak je wzajemnie przeliczać.
Powiedzenie „diabeł tkwi w szczegółach” w budowlance nabiera znaczenia szczególnego. Niedociągnięcia na etapie przygotowywania konstrukcji, instalacji, izolacji i obróbek mogą być przyczyną bardzo poważnych problemów, a naprawa - jeśli w ogóle jest możliwa - zazwyczaj sporo kosztuje. Skutki drobnych błędów wykonawczych potrafią ciągnąć się latami, uprzykrzając życie inwestorom. Dobrze, jeśli kierownik budowy w porę je wyłapie. On wie, na co zwracać uwagę (dlatego tak ważna jest jego obecność na budowie). Ale samemu też warto interesować się budowlanymi detalami, wiedzieć, jak co poprawnie wykonać. Często w wyniku rutyny zapominają o tym nawet fachowcy! Mamy nadzieję, że prezentowane na tej stronie rozwiązania przydadzą się, choćby ku pamięci, nie tylko inwestorom i wykonawcom, ale też początkującym inżynierom.
Patronat Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa Oddział Warszawski