Mała popularność pokryć bitumicznych w Polsce wynika z tego, że są u nas kojarzone głównie z domkami letniskowymi czy altanami ogrodowymi, gdzie układano je bez żadnej warstwy podkładowej i po kilku latach nie nadawały się do użytku. To krzywdzące dla tego materiału, bo dobrze ułożone pokrycie zachowuje swoje walory przez co najmniej 30 lat (tyle trwa sam okres gwarancyjny producenta!). Gonty wymagają dobrze wykonanego podkładu - i to w zasadzie jedyna trudność podczas montażu. Dzięki temu, że elementy są giętkie, elastyczne i łatwe w obróbce bez konieczności używania specjalistycznych narzędzi, z układaniem ich czy to na prostych, czy skomplikowanych dachach poradzi sobie każdy dekarz, a nawet sam inwestor, jeśli ma trochę smykałki.
Rdzeń elementów to wzmocniona osnową z welonu szklanego masa bitumiczna o zawartości asfaltu nie mniejszej niż 1300 g/m2. Im asfaltu jest więcej, tym większa odporność na wodę i trwałość gontów. Ponieważ sam bitum jest dość sztywny, masa jest modyfikowana kauczukiem syntetycznym SBS (Styren – Butadien – Styren). To produkt należący do elastomerów termicznych, który podgrzany zachowuje się jak ciecz, a schłodzony wraca do formy ciała stałego. Zmienia swój kształt pod wpływem nacisku, ale nie odkształca się trwale. Dzięki niemu masa bitumiczna jest elastyczna, giętka nie tylko w wysokiej, ale i w niskiej temperaturze (-50C), a same gonty odporne na uszkodzenia. Niełatwo je rozedrzeć, nie pękają nawet przy wielokrotnym zginaniu, co pozwala prawidłowo obrobić krawędzie i załamania dachu. Za efekt estetyczny odpowiada wprasowana w strukturę gontów posypka mineralna. Chroni ona również przed promieniowaniem UV, przedłużając żywotność pokrycia. Korzyścią dodaną jest to, że dzięki posypce dach ma szorstką powierzchnię, zapobiegającą zsuwaniu się śniegu i dzięki temu nie wymaga montażu zabezpieczeń.
Gonty nadają się na połacie o nachyleniu od 12 do 750. Ich niekwestionowaną zaletą jest to, że dobrze dopasowują się do kształtu podłoża, są więc polecane zwłaszcza na dachy łukowe albo z wolim oczkiem. Świetnie sprawdzą się też na dachach wielopołaciowych albo obfitujących małe lukarny, gdzie jest mnóstwo załamań, koszy, naroży i wąskich płaszczyzn. Gonty dają się łatwo ciąć oraz kleić, więc szczelne wykończenie tych trudnych miejsc nie stanowi problemu. Same gonty są lekkie, ważą 8,5-12 kg/m2, trzeba jednak pamiętać o tym, że wymagają sztywnego podkładu, który również stanowi obciążenie konstrukcji więźby (ale przy okazji dobrze ją usztywnia).
Jeśli chodzi o styl dachu – dzięki dużej różnorodności wzorniczej i kolorystycznej nowoczesne gonty pasują do każdej architektury. Dawniej dostępne w kilku podstawowych kolorach i bardzo proste, obecnie mogą mienić się wielobarwnymi i srebrzystymi odcieniami, a ich kształt pozwala na tworzenie bardzo ciekawych i strukturalnych wzorów pokrycia. Najlepiej zapoznać się z możliwościami bezpośrednio na stronach producentów: STEMA albo ICOPAL.
Przede wszystkim dobrze wykonanego podkładu. Bazą jest sztywne poszycie, najlepiej z płyt, a jeśli z desek – to muszą być równe i ułożone dość szczelnie (odstępy 3 mm tylko na kompensację). To ważne, bo na gotowym pokryciu widać potem nierówności podłoża, poza tym łatwiej tam o uszkodzenie gontów. Na poszyciu musi się znaleźć papa podkładowa. Najlepiej wybrać systemową, która również jest modyfikowana elastomerem SBS i dobrze współpracuje z pokryciem. Wzdłuż okapu używa się pasów brzegowych, a w koszach – papy koszowej, która dzięki poliestrowej osnowie jest bardzo mocna i trwała. Do prawidłowego wykonania szczelnego pokrycia potrzebny jest jeszcze bitumiczny uszczelniacz, którym podkleja się krawędzie papy podkładowej i elementów pokryciowych, a także uszczelnia wszelkie przejścia instalacji przez dach i uszkodzenia. Same gonty mocuje się do dachu gwoździami i przykleja za pomocą samoprzylepnej warstwy klejącej, znajdującej się na ich spodzie. W razie konieczności na krawędziach używa się dodatkowo uszczelniacza. Warto pamiętać, że wymaga on temperatury nie niższej niż 100C, więc w chłodniejszym okresie elementy powinno się podgrzewać, żeby go uplastycznić. Z kolei podczas upałów trzeba zachować ostrożność chodząc po dachu, żeby nie naruszyć miękkiej od gorąca struktury pokrycia – nie wolno stąpać po gontach twardym obuwiem.
Data publikacji: 1 kwietnia 2018
Czasami sztywne poszycie jest koniecznością, niekiedy zaleca się je ze względów użytkowych - decyduje o tym projektant. To, z czego i jak je zrobić, warto natomiast uzgodnić z dekarzami.
Dach jest przegrodą narażoną na najbardziej ekstremalne czynniki zewnętrzne. To połać dachową najmocniej pali słońce, ssie wiatr, uderza grad czy obciąża zalegający śnieg. Wybieramy pokrycie dachowe pod kątem wyglądu. Porównujemy wzory. Tak naprawdę powinniśmy zacząć od jego funkcjonalności. Od tego, co na danym terenie najlepiej sprawdza się w obliczu szalejących żywiołów. Co wytrzyma wichury albo ma wysoką odporność na płowienie. Czy jesteśmy w stanie dopasować niezbędne akcesoria i obróbki. Czy kąt nachylenia dachu nie zagraża stabilności określonego pokrycia. Czy poszycie jest wystarczająco szczelne i nie grozi nam zamakanie ocieplenia dachu. Dopiero z puli materiałów spełniających te kryteria - wybierajmy wzór pokrycia. To też jest istotne - dach to przecież bardzo rozległa i wyraźna wizytówka domu.