Pęknięcia betonu najczęściej wynikają ze złej pielęgnacji we wstępnej fazie wiązania, kiedy zachodzi silne zjawisko skurczu. Tutaj jednak inwestor zjawił się na budowie zaraz następnego dnia po zabetonowaniu wieńca. Wieczorem na pewno nie było silnego słońca, w nocy nie wiał też mocny wiatr ani nie złapał mróz. Nie występowały żadne warunki, które miałyby powodować konieczność nietypowej czy intensywnej pielęgnacji. Nie to zatem było powodem problemów. Przyczyn zapewne było kilka i niefortunnie nałożyły się na siebie.
(fot. red.)
Pierwsza z nich to zbyt mała gęstość betonu. Opinię tę nieoficjalnie potwierdził wieloletni inspektor nadzoru, Tomasz Rybarczyk. Warto zwrócić przy tym uwagę na konstrukcję ścian. Są wymurowane z pustaków ceramicznych. Zbyt rzadki beton mógł częściowo wpłynąć w otwarte kanały pustaków, przez co górna powierzchnia uległa zapadnięciu. Gdyby ściany wymurowane były z elementów pełnych, prawdopodobnie do takiej sytuacji by nie doszło, a przynajmniej nie na taką skalę.
Powodem, dla którego beton nie miał odpowiedniej gęstości, mogła być zbyt duża ilość wody dodana do mieszanki, żeby uniknąć jej wibrowania, czego w wieńcach wykonawcy robić nie lubią. Brak zagęszczania byłby wtedy drugą przyczyną. W tym przypadku jednak jest to mało prawdopodobne, bo jak mówi sam inwestor - wibrator na budowie był, poza tym ekipa wydawała się raczej rozsądna.
(fot. red.)
Trzecim powodem, potwierdzonym przez samych wykonawców, było zbyt wysoko ułożone zbrojenie. Górne pręty i strzemiona miały przez to za cienką otulinę, która podczas wiązania szybko popękała. Regularny układ spękań, widoczny rzeczywiście wzdłuż linii zbrojenia, wskazuje na słuszność tego przypuszczenia, tym bardziej, że na ścianach szczytowych - gdzie zbrojenie ułożono poprawnie - problem praktycznie nie wystąpił. Gdyby wieniec po zabetonowaniu został ponownie zatarty, pewnie pomogłoby to otulinie się zasklepić. Niestety, robiło się ciemno i nie dopatrzono tego - skądinąd ważnego - etapu prac. Mamy więc przyczynę czwartą - brak przetarcia.
(fot. red.)
Gdyby beton nie wciekł w ściany, gdyby wykonawcy zatarli powierzchnię wieńca, gdyby zbrojenie ułożono poprawnie - gdyby wyeliminować choć jeden z czynników negatywnych, rysy z pewnością byłyby tylko powierzchowne. Kumulacja spowodowała skutki dość rażące.
Jak naprawić taki stan rzeczy? Wieńca nikt rozbierać nie będzie, to zbyt kłopotliwe i kosztowne. Sam beton ma wytrzymałość wystarczającą na potrzeby budynku jednorodzinnego, ale dopóki wieniec pozostaje odsłonięty - trzeba zabezpieczyć go przed zniszczeniem. Powstałe szczeliny stanowią otwartą drogę penetracji dla wody, co grozi korozją stali zbrojeniowej i rozerwaniem betonu podczas pierwszych większych mrozów. Rysy i pęknięcia powinno się więc zasklepić (jak mówią fachowcy - "zaciągnąć") zaprawą cementową. Problemem może być też odpowiednie wypoziomowanie murłarty, ale z tym powinna poradzić sobie dodatkowa warstwa papy.
Imię i nazwisko inwestora dw. redakcji. W opisywanym wieńcu wystąpił też problem w postaci zbyt rzadko rozmieszczonych szpilek pod murłatę (zobacz poradę).
Data publikacji: 19 listopada 2018
Utarty slogan mówi, że ściany powinny być mocne i ciepłe. Mocne nie oznaczają jednak, że wymurowane z superwytrzymałego budulca. Nawet najniższa wytrzymałość na ściskanie elementów ściennych, czyli 2,5-3 MPa, przy odpowiedniej grubości muru wystarcza dla zapewnienia wymaganej nośności. Co zaś do parametrów cieplnych... W dobie domów energooszczędnych większość ścian ma zewnętrzne oieplenie. Izolacyjność elementów murowych ma więc znaczenie tylko w ścianach jednowarstwowych. Tym, na co na pewno warto zwrócić uwagę, jest łatwość murowania, czystość, ograniczenie zużycia zaprawy, dostępność rozmaitych kształtek systemowych, oraz wygoda użytkowa.