Nie wiesz? Pytaj. Wiesz? Pomóż!

Infrared - z czym to się je?

Przywykliśmy do tego, że z dachu domu wystaje przynajmniej jeden komin, a w pomieszczeniach mamy grzejniki albo ciepłe podłogi. System ogrzewania podczerwienią wywraca to myślenie do góry nogami… Naszym rozmówcą jest Mariusz Chmielewski, przedstawiciel firmy Red Snake.

Folie grzewcze to temat intrygujący. W zachodniej i południowej Polsce już jest o nich głośno, wschodnie rejony jeszcze są nieufne. Inwestorzy, którzy od lat korzystają z ogrzewania podczerwienią, są zachwyceni brakiem kotłowni i niskimi kosztami eksploatacji, sceptycy z założenia negują ogrzewanie prądem i cienkie folie zamiast rurek w podłodze czy grzejników. Postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się technologii infrared. 

Jak działa ogrzewanie podczerwienią? Jak je odczuwamy, czym różni się od tradycyjnych systemów grzewczych?

MC: System folii Red Snake raczej wydziela ciepło niż grzeje, nie działa na nas bezpośrednio jak klasyczne grzejniki. Tu w pomieszczeniu w ogóle nie mamy grzejników, folie ukryte są pod wykończeniem, na zewnątrz nic nie widać, po prostu czujemy, że jest ciepło. System nie uruchamia cyrkulacji powietrza – czy raczej nie wzmaga ruchu tych wszystkich drobinek w pomieszczeniu, bo jakaś naturalna cyrkulacja istnieje zawsze. To ogromna zaleta dla alergików. Odczucie najłatwiej przyrównać do przebywania w pomieszczeniu wygrzanym przez słońce, ale już zacienionym, cały czas jest przyjemnie ciepło. I nie ma tu nierównomiernego rozkładu temperatury, nie ma efektu „zimnych stópek” ani miejscowego uderzenia gorąca, w całym pomieszczeniu jest komfortowo. Ostatnio popularne w salonach SPA są sauny infrared, nie parzą, a dogłębnie rozgrzewają - dobrze odzwierciedlają ideę zjawiska.

Gdzie w pomieszczeniu możemy zainstalować folie grzewcze, jakie mamy typy folii i od czego zależy wybór określonego rozwiązania?

MC: Mamy dwa rodzaje folii: folie ścienne i sufitowe o szerokości 33 cm oraz folie podłogowe o szerokości 50 cm. Te pierwsze mają większą moc, rozgrzewają się nawet do 600C. Ale bez obaw, ściany nie parzą. Jeśli podejdziemy na 15 cm do pracującej folii, do ściany, to będziemy czuć ciepło, krok od ściany już tej różnicy nie czuć. 


Folie sufitowe i ścienne mają moc 400 W/m2 i rozgrzewają się nawet do 600C (fot. RED SNAKE PODLASIE)   

Folia podłogowa musi leżeć na całej powierzchni, żeby zapewniać równomierny rozkład temperatury. Inaczej podczas chodzenia odczuwalibyśmy nieprzyjemne dla stóp chłodniejsze miejsca. Ponieważ jest jej więcej – może mieć mniejszą moc i rozgrzewa się już tylko do 400C. Na ogół maksymalna temperatura posadzki nie przekracza 280C, a odczuwalna wynosi 230C, tyle samo, co w przypadku folii ściennych czy sufitowych. Dla komfortu cieplnego w pomieszczeniu nie ma znaczenia, jaki rodzaj wybierzemy. Ma to tylko znaczenie inwestycyjne. Folii sufitowej albo ściennej zużyjemy mniej, a podłogowej więcej.

Czyli z punktu widzenia handlowca najbardziej opłacalne wydaje się ogrzewanie podłogowe, ale pod względem użytkowym - które rozwiązanie zalecasz jako specjalista?

MC: Poza przypadkami, kiedy na podłodze mamy zimne w dotyku płytki ceramiczne i wtedy rzeczywiście zalecam ogrzewanie podłogowe - zdecydowanie sufitowe. W zasadzie sufitowe i ścienne, ale co do ściennego jestem trochę sceptyczny, z bardzo pragmatycznych względów. Kto wie, czy za dziesięć lat nie zechcemy zburzyć ściany, zastawić meblami, wstawić drzwi. Rozkład może się pozmieniać. Decydując się na system sufitowy – praktycznie rzecz biorąc mamy zainstalowane ogrzewanie, do którego nigdy w życiu więcej nie zajrzymy. Poza tym to ciepło wydzielane z góry nawiązuje do naturalnego promieniowania słonecznego.

A czy ta podwyższona temperatura w strefie głowy nam nie szkodzi?

MC: Ten rozkład stref cieplnych nie jest taki bezpośredni, energia cieplna rozprowadzana jest w całym pomieszczeniu, nie kumuluje się w górnych partiach. Odczuwa się to tak, jak byśmy stanęli w cieniu w słoneczny dzień.

Na jakiej podstawie oblicza się zapotrzebowanie i roczne koszty ogrzewania?

MC: Ponieważ musimy to zamknąć w jakichś ramach, standardowo podczas planowania bierze się pod uwagę okres grzewczy 6 miesięcy, przy temperaturze nie niższej niż -150C na zewnątrz, a wewnątrz 21-230C w dzień i 190C w nocy. Uwzględniając powierzchnię i kubaturę pomieszczeń, oblicza się szacunkowe zużycie energii potrzebnej do ich ogrzania i jej koszt w skali roku. W klasycznym domu, przy ogrzewaniu ściennym albo sufitowym, potrzebujemy wypełnienia na poziomie 10-20% powierzchni, czyli dla 100 m2 zużyjemy około 10-20 m2 folii.


System projektuje się dla całego domu, ale uwzględniając specyfikę każdego pomieszczenia (fot. RED SNAKE PODLASIE)

Wyliczenia to oczywiście sprawa indywidualna, u niektórych inwestorów sezon grzewczy trwa 8 miesięcy, a temperatura nie spada poniżej 250C, koszty oczywiście nieznacznie wtedy wzrastają. Nadal jednak dla domu o powierzchni 100 m2 mówimy o kwotach rzędu 1500 zł na cały rok, czyli 200 zł za miesiąc sezonu grzewczego. I to się sprawdza, potwierdzają to inwestorzy, którzy już od kilku sezonów korzystają z naszych rozwiązań.

Trochę trudno uwierzyć w ten niski koszt, skoro w wyliczeniach widać, że dla 100 m2 potrzeba 6-7 kW mocy…

MC: Wydawałoby się, że to jest ogrom, prawda? Elektryk przelicza sobie moc na ilość folii i zużycie energii w systemie 1:1, i zniechęca inwestora, że nie będzie płacił 3000 zł rocznie, tylko 3000 zł miesięcznie, że to kompletnie nieopłacalne i w ogóle kto prądem grzeje! Nie tak to wygląda. System nie działa w systemie 1:1. System tylko uzupełnia braki cieplne w budynku. On nie ma nagrzewać pomieszczeń – on ma tylko stale utrzymywać narzuconą temperaturę. Oczywiście musi mieć swoją moc rozruchową, to kosztuje najwięcej. Kiedy uruchomimy cały system grzewczy, czy to nasz, czy jakikolwiek inny, potrzebujemy trochę czasu, żeby tę założoną temperaturę osiągnąć. Musimy liczyć się z tym, że kiedy zimą wyjedziemy na urlop i załączymy sterowanie na funkcję „zima”, czyli na utrzymywanie 70C, to po powrocie system potrzebuje nawet 4 godzin na rozruch. Ale jeśli zostawimy 140C, to wystarczy godzina. Potem system już działa przy minimalnym poborze energii. Nasz system w ciągu doby w budynku nowym, spełniającym obowiązujące standardy budowlane, potrafi pracować od 2 do 4 godzin. I to wystarcza. Mamy oczywiście programator, który steruje utrzymaniem temperatury. Folia pracuje w krótkich interwałach, co nie powoduje dyskomfortu negatywnego obniżenia temperatury, a zapewnia minimalne zużycie energii.

Skoro mówimy o komforcie temperaturowym - jak optymalnie rozprowadzić ogrzewanie, rozmieścić pasma grzewcze, żeby nie stworzyć jakiegoś miejscowego promiennika ciepła? 

MC: To zależy. Najpierw nasze biuro techniczne oblicza, ile energii (czyli ile metrów folii) potrzebujemy dla domu i dla każdego pomieszczenia – bo folia musi być skierowana bezpośrednio na pomieszczenie, które ma ogrzać. To logika jej funkcjonowania. Teraz załóżmy, że w pokoju o powierzchni 20 m2 potrzebne będą 2 m2 folii. Biuro mniej więcej sugeruje optymalny rozkład, np. większy fragment na jednej ścianie i dwa mniejsze na dwóch innych. My wówczas musimy te 2 m2 rozłożyć równomiernie, zgodnie z wytycznymi, ale weryfikując i dostosowując je do potrzeb inwestora i do warunków budowlanych, jakie zastajemy na miejscu. Bo może akurat gdzieś ma stanąć szafa, akwarium, albo za dwa lata inwestor planuje wstawić drzwi. Trzeba zwrócić uwagę względy jakości funkcjonowania i bezpieczeństwa - nie wolno kłaść więcej niż 3,5 m ciągłego pasa albo 3,5 kW obciążenia na jednym połączeniu, dlatego w dłuższych pomieszczeniach folie trzeba rozdzielać.

Sama folia w niczym nie przypomina jakiegokolwiek źródła ciepła, trudno nawet wyobrazić sobie, że potrafi się rozgrzać, nie mówiąc o nagrzaniu pomieszczenia – na pierwszy rzut oka wygląda trochę jak zdjęcie RTG. W jaki sposób to działa?

MC: Rzeczywiście, pierwsze wrażenie jest dość szokujące, arkusz z podkładem ma 5 mm grubości - sama folia to raptem 0,4 mm - ale w tej cienkiej warstwie naprawdę kryje się duża moc. W środku jest włókno węglowe, które rozgrzewa się wskutek przepływu prądu między elektrodami, to te jaśniejsze paski po bokach. Na elektrodach zaciska się klipsy podpięte do przewodów elektrycznych i zabezpiecza je taśmą butylową, która wulkanizuje połączenie. Cały system staje się hermetyczny. Przede wszystkim zależy nam na tym, żeby płaszczyzna folii jak najbardziej przylegała do płyty, chcemy uniknąć jakiejkolwiek pustki powietrznej. Tak staramy się wszystko przygotować.


Na suficie folię podkleja się do profili rusztu, najlepiej z lekkim zwisem (fot. RED SNAKE PODLASIE)

Przy ogrzewaniu sufitowym zależy nam na tym, żeby z czasem folia w ogóle odkleiła się od profili i całkiem położyła na płycie. W ścianach czy w skosach montujemy pasma do profili rusztu na rozciągniętych sznurkach. Najłatwiej jest z paroizolacją, wtedy po prostu można przykleić folię – chociaż nie zalecamy tego, bo jest tu pewien problem z przewodami. One nie mogą zostać na wierzchu – płyta by nie przylegała do folii – ale przeprowadzając je pod spód przebijamy paroizolację i trzeba to potem uszczelniać.


Najlepiej zamontować folie grzewcze zanim ułoży się paroizolację (fot. RED SNAKE PODLASIE)

A przykręcając później płyty do profili nie uszkodzimy niechcący elektrod?

MC: Właśnie nie. Folia ma 33 cm szerokości i idealnie mieści się między profilami, bo standardowo przerwa między nimi wynosi 40 cm. Nie ma ryzyka przewiercenia folii na profilu. I nic tu nie kujemy, nie bruzdujemy.

I ścian później nie tynkujemy? Ogrzewanie przeznaczone jest pod suche okładziny?

MC: Tak, to jest śliska powierzchnia. Są na rynku folie z siatki, które teoretycznie mają zapewnić przyczepność tynku, ale my jednak tego nie zalecamy. To nie jest drut oporowy, który tylko miejscowo rozgrzewa. Mamy tutaj jednolitą dużą płaszczyznę grzania i jeśli gdzieś zabraknie odrobinki fachowości w wykonaniu – wytworzy się płaszczyzna powietrzna i wszystko odpadnie.

Co z ogrzewaniem podłogowym? Płytek się do folii nie przyklei.

MC: Na podłogach kładziemy folię pod wylewkę. Ona najczęściej ma 4-6 cm, jeśli jest grubsza, to może być kłopot, musimy dodatkowo pogrubić podkład, żeby ukierunkować działanie folii – da się to zrobić, ale zaczynamy rozważać kwestie ekonomiczne. Tu bardzo ważne jest, żeby inwestorzy nie zmieniali nic sami w trakcie budowy, albo żeby chociaż informowali nas o planowanych zmianach. Wtedy możemy coś przeliczyć, przygotować, adekwatnie do nowych ustaleń.

Jedną z zalet wyboru elektrycznych systemów ogrzewania jest możliwość wyeliminowania kotłowni, zagospodarowania ich w inny sposób, no i brak kominów. A co z ciepłą wodą?

MC: Rzeczywiście, staramy się przekonywać inwestorów, żeby odchodzili od wszelkiego rodzaju kotłów. Dlatego proponujemy korzystanie z przepływowych podgrzewaczy wody.

Tylko że podgrzewacze to kolejny wydatek energetyczny.

MC: Dzisiejsze podgrzewacze są ekonomiczne, nieduże a wydajne. Podpinamy je albo na głównym przyłączu, albo w kilku miejscach. Niemniej przy 300 m2 moc potrzebna do zaspokojenia potrzeb chłonności kilku podgrzewaczy faktycznie jest dość wysoka. Między innymi po to zachęcamy do fotowoltaiki. Współpracujemy z firmami, które się tym zajmują.

Czyli idealny zestaw inwestora to ogrzewanie prądem plus fotowoltaika?

MC: Fotowoltaika pracuje na nas całościowo. Podstawowy system fotowoltaiczny dla inwestora przygotowujemy na takim poziomie, aby nie płacił za ogrzewanie. Jeśli dodatkowo inwestor sobie życzy, aby dom był zeroenergetyczny, to trzeba mu dobrać w tym systemie fotowoltaicznym tyle energii, żeby zamknąć w niej cały dom, w tym oświetlenie, pralka, żelazko itp. Fotowoltaika, najprościej mówiąc, działa nam jak darmowy agregat. Chodzi o to, żebyśmy sami produkowali energię elektryczną, mieli możliwość korzystania z niej i w miarę możliwość nie dopłacali do rachunków.

Czy to znaczy, że w ogóle nie musimy robić przyłącza?

MC: Niestety, opłaty dystrybucyjnej nie unikniemy, na razie nie umiemy magazynować energii na swoje własne potrzeby bez połączenia z siecią. Sama produkcja mogłaby wystarczyć nam na funkcjonowanie latem. Zimą nie wystarczy do zasilenia potrzeb domu i ogrzewania. Podłączenie do normalnej sieci elektrycznej zapewnia nam komfort. Dzisiejsza ustawa OZE pozwala nam na to, że produkując własną energię elektryczną korzystamy z niej, a nadwyżkę oddajemy do sieci. Mamy specjalny dwukierunkowy licznik. W tej sieci w pewien sposób magazynujemy sobie energię. I w okresie wzmożonego zapotrzebowania zimą odbieramy 80% wartości tego, co wyprodukowaliśmy. Dystrybutor zabiera 20% jako swoją opłatę za magazynowanie. Dzięki temu zimą nadal jesteśmy samowystarczalni.

Przytoczę teraz stwierdzenie, które trochę mnie przeraża, bo przebija w nim brak świadomości, ale jest tak powszechne, że musimy je skomentować: niektórzy argumentują niechęć do ogrzewania prądem stwierdzeniem, że jeśli tysiąc rodzin podłączy się do prądu, to przecież elektrownia musi tę energię elektryczną dostarczyć, a więc musi spalić więcej węgla, czyli równie dobrze można spalać go w domu.

MC: Nie raz spotykam się z takimi stwierdzeniami, zapominamy przy tym o najważniejszym - zdolność zanieczyszczenia powietrza przez tysiąc domów spalających węgiel absolutnie nie może być porównywana z zanieczyszczeniami generowanymi przez elektrownię dostarczającą energię do tysiąca domów. System zabezpieczeń filtrów i spalania jest w przypadku elektrowni stale kontrolowany i bezpieczny.

Wróćmy jeszcze na budowę. Mamy folię, wchodzą kolejne ekipy wykonawcze albo inwestor już w trakcie eksploatacji wiesza coś na ścianie. I przewierci folię. Co wtedy, wszystko przestaje działać? Albo następuje wielkie zwarcie w całym domu? Prujemy wszystko i pracujemy od nowa?

MC: Jeśli przewiercisz środek pasma, miejsce, gdzie jest włókno węglowe, to powstanie… mały otwór. To wszystko. Przenikalność elektryczna przez ten środek folii, dzięki rozłożeniu na całą płaszczyznę, ma małą wartość i nie stanowi zagrożenia. Nawet przy bezpośrednim kontakcie, gwoździem trzymanym w palcach - poczujesz najwyżej mrowienie. To bezpieczny produkt. Samą krawędź takiego przewierconego otwór powinno się zabezpieczyć, żeby nie pozostawała odsłonięta dla ewentualnej wilgoci – najlepiej zalepić ją butylem, można przy tym dla wygody nieco powiększyć otwór w płycie. Większy problem jest wtedy, kiedy przetniemy elektrodę. To nie jest takie proste, trafić centralnie w wąziutki przewód, ale jednak możliwe. I tu oczywiście istnieje zagrożenie porażenia prądem, trzeba zdjąć płytę i elektrodę zabezpieczyć. Ciekawe natomiast jest to, że takie uszkodzenie wcale nie powoduje zatrzymania pracy całego systemu. Zamyka się w obrębie jednego pasma, a do tego folia powyżej miejsca przewiercenia nadal działa, działa nawet po przekątnej łączącej aktywne elektrody. Odcinamy tylko mały skrawek folii.

Czy tu w ogóle coś może się zepsuć? Co z serwisowaniem?

MC: Nie może. I nie ma co serwisować. Wyobraź sobie, że robisz modernizację stuletniego domu. Wymieniasz przewody elektryczne. Zastanów się – czy kiedykolwiek, poza jakimś zwarciem, zajrzysz tam? Po co? Zamykamy system i on po prostu działa.

Ale to „jakieś zwarcie” może powstać?

MC: Zwarcie powstaje wtedy, kiedy np. uszkodzimy albo spalimy gniazdko, podłączymy za duże obciążenie. Tutaj nic się nie spali. Nie ma żadnych części ruchomych. Nawet gdyby instalator coś za słabo docisnął, to butyl w taśmie izolacyjnej i tak się zasklepia i wszystko szczelnie trzyma. My zalecamy raz na dekadę przeprowadzenie badania kamerą termowizyjną, żeby było widać, jak pracuje system i żeby wszystko dalej działało bez zarzutu. 


W kamerze termowizyjnej świetnie widać pola grzejne i łatwo wykryć ewentualne nieprawidłowości (fot. RED SNAKE PODLASIE) 

Węgiel się nie utlenia, poliuretan i plastik PET również nie niszczeje. Jasne, że dużo zależy od jakości produktu. Wiele firm po prostu maluje karbon, produkcja trwa kwadrans, nie dałbym gwarancji na takie wyroby. W foliach Red Snake cząsteczki węgla są sprasowywane z pozostałymi warstwami i wprowadzane jako jednolita płaszczyzna. Metr kwadratowy naszej folii produkuje się 72 godziny, to długi i skomplikowany proces, ale dzięki temu system ma bardzo długą żywotność, dajemy gwarancję na 25 lat.

Nurtuje mnie pewna kwestia pragmatyczna. Jeśli nie mamy żadnego grzejnika, żadnej wymuszonej cyrkulacji powietrza, to gdzie można sobie suszyć mokre rękawiczki albo buty?

MC: Jest tu pewna specyficzna cecha tego ogrzewania, którą w codziennym użytkowaniu szybko da się zaobserwować, to się świetnie sprawdza zwłaszcza w przedpokoju - przychodzimy z dworu, mokre kurtki wieszamy na wieszakach, buty stawiamy na podłodze i w krótkim czasie wszystko jest suche.

Pozostawię sobie tu odrobinę sceptyzmu, nie wiem, czy umiałabym zrezygnować z maleńkiego elektrycznego „grzejniczka bezpieczeństwa” w łazience. Bardzo dziękuję za rozmowę.


Mariusz Chmielewski to energiczny i pełen pasji przedstawiciel znanej na rynku marki Red Snake. Aktywnie działa w tej branży na Śląsku, a od niedawna odważnie wdraża technologię na Podlasiu. Zachęcamy do kontaktu przez fb (R.S Infrared Podlasie), zapraszamy też na stronę redsnake.pl po więcej informacji o technologii. 
 

Data publikacji: 30 listopada 2018

Zobacz także

Na energooszczędność warto patrzeć przez pryzmat kilku cech, nie tylko parametrów cieplnych elementów murowych (fot. KMR)ROZMOWY

Silikaty a energooszczędność

Silikaty nie należą do "ciepłych" materiałów murowych. Skąd bierze się ich popularność w budownictwie energooszczędnym i pasywnym? O czym pamiętać, żeby w pełni wykorzystać ich możliwości? Ciekawa rozmowa z ekspertami Stowarzyszenia Producentów Silikatów "Białe murowanie".
Ocieplanie pianką natryskową ma wiele zalet użytkowych (fot. HONTER)ROZMOWY

Zgłębiamy ocieplanie pianką

Temat „wełna czy pianka – czym izolować poddasze” to na forach budowlanych przysłowiowy kij w mrowisko. Póki co pianka natryskowa coraz mocniej szturmuje rynek ociepleń. Z ekspertem z firmy Honter rozmawiamy o zaletach tego rozwiązania.
Jak poprawnie zrobić strop?ROZMOWY

Jak zrobić strop?

Monolityczny, gęstożebrowy czy prefabrykowany? Szalowanie, zbrojenie i pielęgnacja betonu. Nasza redaktor naczelna w czwartym odcinku cyklu "Rozmowy z ekspertem" na blogu "O prawie budowlanym" zwraca uwagę na istotne kwestie związane ze stropami.