Nie wiesz? Pytaj. Wiesz? Pomóż!

Odcinek 7 - wybór ogrzewania

Ileż to nocy nieprzespanych przez tę jedną ważną kwestię, jaką jest podjęcie decyzji odnośnie ogrzewania swojego wymarzonego domu…

Sprawa niby prosta i mi też tak się wydawało na początku mojej przygody. Gdy podjęliśmy decyzję o budowie domu, pomyślałem dość standardowo - piec na ekogroszek i po sprawie! Gazociągu niestety moja działka nie ma, a dociągnięcie jest nieopłacalne, wielka butla na podwórku czy zakopana w ziemi też mi się nie uśmiecha (zresztą, jak się okazało, ta inwestycja nie opłaciłaby mi się).  

Postrzeganie na temat tradycyjnych systemów ogrzewania zmieniałem z  tygodnia na tydzień, zagłębiając się w sieć Internetu, rozmawiając z ludźmi z for budowlanych, ale tak naprawdę na pomysł ogrzewania natchnął mnie nasz pan Janek - wykonawca mojego domu. Kiedy zaczynaliśmy projektować dom, wiedzieliśmy, że z uwagi na ograniczony ogólny budżet nie możemy pozwolić sobie na zbytnie „rozciągnięcie”, bo każdy metr kwadratowy to kolejne koszta… Ale z kolei klitkę to już mamy w bloku, trzeba było więc  to wypośrodkować. Aż żal się człowiekowi robiło, kiedy patrzyliśmy na projekt  zawierający kotłownię… No akurat byłby idealny jeszcze jeden pokój! Nie dawało nam to spokoju i podczas wizyty u naszego wykonawcy rozmawialiśmy o tym, na co Pan Janek rzekł żywo: „Panie Marku, prąd! Ludzie zaczynają ogrzewać swoje domy prądem – a najlepiej sprawdza się to w  szkieletowcach! I rezygnujemy z kotłowni!". Moja reakcja na hasło „ogrzewanie prądem” była jak reakcja każdego, kto mnie teraz pyta, czym będę ogrzewał swój dom – pukanie się w głowę i  zdanie „przecież prąd taki drogi!”. 

Dałem susa w sieć i zacząłem czytać, szukać, grzebać…. Ileż ja bym książek przeczytał w tym czasie! Zajęło mi to dwa miesiące, aż wreszcie zrozumiałem, że pan Janek ma rację. Obecnie, prawie rok później, uważam, że ogrzewanie prądem ma przed sobą wielką przyszłość.

Ale do rzeczy. O co w tym chodzi? Dlaczego ma mi się opłacać ogrzewanie prądem? Oto, dlaczego:

  • instalację elektryczną i tak rozprowadzamy po całym budynku. Montując system ogrzewania zasilany prądem korzystamy z tej samej instalacji (potrzebne niewielkie „doróbki” w zależności od tego, jaki system wybierzemy)  - zatem już mamy oszczędności w stosunku do instalacji np. gazowej  (różnica w kosztach to  nawet 30 tys. zł);
  • brak kotłowni – czyli dodatkowe metry kwadratowe do zamieszkania / użytkowania;
  • brak płatnych corocznych przeglądów pieca;
  • niektórzy nie budują nawet kominów (kolejna oszczędność) – ja akurat postanowiłem mieć alternatywę w postaci kominka, więc komin mam;
  • oszczędność czasu – bezobsługowość;
  • system grzewczy zasilany prądem działa natychmiast. Nie mamy strat energii potrzebnej np. na podgrzanie wody w grzejnikach, które dopiero po rozgrzaniu zaczynają ogrzewać nam powietrze… Przecież kiedy uruchomimy piec (ekogroszek, pellet, drewno, węgiel  czy gaz – to nieistotne) „ x” spalonego  materiału ląduje w kosmosie zanim dom nam się nagrzeje, ucieka przez komin, a my marzniemy jeszcze przez dwie godziny. Przy prądzie efekt grzewczy i komfort jest natychmiastowy

W technologii ogrzewania prądem w chwili obecnej możemy już przebierać. Mi ostateczna decyzja wyboru systemu zajęła rok. Po wielu rozmowach z różnymi przedstawicielami, zdecydowałem się na firmę Red Snake - najbardziej rzeczowo zostało mi wszystko wyjaśnione, przedstawiciel Mariusz Chmielewski (nazwisko jest istotne, bo firma działa w całej Polsce, ale za Podlasie odpowiedzialna jest konkretna osoba!) jako jedyny pofatygował się, aby na żywo porozmawiać, obejrzeć dom. Oczywiście dużą rolę odegrała również  ostateczna cena oferty, która zwyczajnie była dla mnie najkorzystniejsza. 

Wybór  podyktowany był też czystym doświadczeniem innych ludzi, którzy już z tego typu systemu korzystają i bardzo go sobie chwalą. Na forach budowlanych spędziłem tysiące godzin, wyłapywałem osoby, które wypowiadały się w temacie ogrzewania elektryką, sam zadawałem mnóstwo pytań, rozwiewając każdą wątpliwość, krok po kroku. Tym sposobem poznałem też różne możliwości ogrzewania  – od konwektorów, przez piece akumulacyjne, promienniki podczerwieni, kable grzewcze, kończąc na ogrzewaniu foliami na podczerwień. Rozmawiałem z każdą osobą użytkującą dany system, zebrałem opinie wszystkich, przekalkulowałem i ostatecznie będę jednym z pierwszych ludzi na Podlasiu ogrzewających swój dom podczerwienią. Poważnie, nie ma nikogo w moim terenie, kto jeszcze by się na to zdecydował ;) Na hasło „podczerwień” każdy pyta:  „a cóż to jest ? W jaki sposób to ogrzewa ?  Coś Ty wymyślił?!” :)

Najprościej rzecz ujmując, folie i maty grzewcze generują fale elektromagnetyczne (całkowicie bezpieczne dla człowieka), które rozpoczynają ogrzewanie dopiero po dotarciu do przedmiotów, ścian czy nas samych. Ciepło jest następnie równomiernie oddawane przez otoczenie w postaci fali podczerwonej (wszystko, co ma temperaturę powyżej zera, emituje podczerwień). Podczerwień nie ogrzewa powietrza, tylko natychmiast ogrzewa nas. Między innymi dlatego ten system daje niemalże 100% sprawności – włączasz i praktycznie od razu czujesz ciepło. Ten sposób i efekt ogrzewania daje ludziom wrażenie przebywania na słońcu,  określane jako „przyjemne ciepło” (mnóstwo zupełnie sobie nieznanych osób używa dokładnie tego sformułowania, aby opisać wrażenia). To, że powietrze nie jest ogrzewane,  przez co nie ma zjawiska konwekcji - to świetna informacja dla alergików. W przestrzeni nie unosi się kurz i roztocza, powietrze nie cyrkuluje (jak np. w przypadku tradycyjnego ogrzewania), a przez to, że nie jest ogrzewane, jest ciągle rześkie – czyli jest nam ciepło, a w pomieszczeniach nie ma wrażenia „duchoty”. Zresztą podczerwieni używa się przecież w inkubatorach dla wcześniaków, by zapewnić im optymalne środowisko do przeżycia. Folie również mają to do siebie, że grzeją równomiernie całe pomieszczenie (system ogrzewania płaszczyznowego)  - czyli zarówno przy suficie, jak i przy podłodze mamy praktycznie identyczną temperaturę (różnica może wynosić +/- 1 stopień). Nie ma efektu grzania w głowę i zimna po nogach. 

To oczywiście wszystko w wielkim skrócie, ale tak to działa. 

Ogrzewanie foliami na podczerwień niesie ze sobą konieczność dokonania dwóch wyborów:

  • wybór firmy (technologii produkcji folii) oraz ceny oferty instalacji z montażem;
  • wybór miejsca montażu - w podłodze, suficie albo w ścianach.

My folie grzewcze zdecydowaliśmy  się umieścić w sufitach, tylko łazienki otrzymają ogrzewanie podłogowe (maty grzewcze).  W każdym pomieszczeniu instalujemy termostat z możliwościami zaprogramowania grzania w zależności od zapotrzebowań użytkownika (cykl dzienny, tygodniowy itp.).  Montaż jest niezwykle prosty i przy powierzchni naszego domu (107 m2) zajmie maksymalnie dwa dni.

Dużą korzyścią - którą ja na tę chwilę potraktowałem jako inwestycję na przyszłość - jest możliwość połączenia tego systemu ogrzewania z fotowoltaiką  (którą również firma Red Snake oferuje). Okazuje się, że ustawienie naszego domu względem stron świata, kąt nachylenia i duża powierzchnia dachu oraz werandy doskonale nadaje się do instalacji paneli fotowoltaicznych. Tym sposobem możliwości obniżenia rachunków za energię do ogrzania domu (czy wody) sięgają nawet 50% oszczędności. Tu ciekawostka - na system grzania podczerwienią (a także fotowoltaikę) można starać się o dofinansowanie i zwrot około 80% poniesionych kosztów. W przypadku mojego regionu, takiego zwrotu mogę spodziewać się z Urzędu Miasta Białegostoku (oczywiście nie omieszkam skorzystać!).   

Umowę z Red Snake podpisana, teraz czekamy tylko na montaż stropu i zgranie ekipy budowlanej z fachowcami od podczerwieni, a także na elektryka, który wykona instalację w naszym domu. Te trzy ekipy muszą trochę powspółdziałać, aby uzyskać zamierzony efekt :)

Alternatywą dla ogrzewania naszego domu foliami na podczerwień będzie kominek z rozprowadzeniem powietrza do wszystkich pomieszczeń. Co ciekawe, jeszcze rok temu, kiedy nie miałem pojęcia o foliach grzewczych na podczerwień, zakładałem, że udział kominka w ogrzewaniu mojego domu będzie na poziomie około 50 % w stosunku do ogrzewania zasadniczego (jakikolwiek system by to miał być). Szukałem więc drogiego, o wysokiej sprawności. Dzisiaj, po decyzji o instalacji folii grzewczych w sufitach, wiem, że nie będzie to potrzebne i mocno zastanawiam się nad kominkiem trochę tańszym, do ogrzewania okazjonalnego, czyli w chłodniejsze wieczory wiosenne / jesienne lub podczas świąt, dla klimatu. Folie są na tyle sprawne i oszczędne, że powoli zaczynam dochodzić do wniosku, iż noszenie drewna, jego składowanie, czyszczenie kominka itp. nie będzie aż tak konieczne. Choć z drugiej strony chcę zainstalować taką jego wersję, aby w razie braku prądu przez trzy dni z rzędu dał radę ogrzać nasz dom...  Cóż, wybór kominka jeszcze przede mną :)


Marek buduje swój wymarzony dom, a swoimi przemyśleniami, przestrogami i postępem prac - od wyboru działki po wiechę - postanowił podzielić się z czytelnikami serwisu w kolejnych odcinkach cyklu "Tymczasem w kanadyjczyku", za co bardzo dziękuję.

Data publikacji: 7 marca 2018

Zobacz także

Konstrukcja rosła w oczach (fot. Marek Wróbel)TYMCZASEM W KANADYJCZYKU... CYKL

Odcinek 6 - stan surowy otwarty

Aura Markowi nie sprzyjała. Konstrukcja domu, planowana pierwotnie na wrzesień, mogła stanąć dopiero w listopadzie. Za to jak już ekipa ruszyła...
Wykonanie stanu zero zajęło ekipie półtora tygodnia (fot. Marek Wróbel)TYMCZASEM W KANADYJCZYKU... CYKL

Odcinek 5 - fundamenty

Tegoroczne lato nie rozpieszczało inwestorów. Tak intensywnych opadów nie było od lat. Marek długo czekał, aż aura pozwoli mu ruszyć z pracami ziemnymi. Ale udało się - fundamenty są gotowe.
Zmiany koncepcji do samego końca! (fot. Marek Wróbel)TYMCZASEM W KANADYJCZYKU... CYKL

Odcinek 4 - projekt

Założeniem był dom prosty, łatwy w budowie – czyli tani - ale jednocześnie taki, który ładnie się prezentuje. Po kilku miesiącach dywagacji z projektantem udało się znaleźć złoty środek.