Przyznam, że trochę się tego dachu bałem. Długo zastanawialiśmy się nad wyborem pokrycia. Dom jest drewniany, więc nie chcieliśmy popularnej karpiówki ani tym bardziej prostej blachodachówki, a na tradycyjny gont – cóż, nie było nas stać. Zresztą nie wiem, czy bym się na niego zdecydował. Po licznych dyskusjach i przeglądaniu zdjęć domów na forach budowlanych podjąłem męską decyzję – blachodachówka modułowa przypominająca gont. Małe arkusze, raptem 30 x 120 cm (mniej więcej), łatwy montaż, a do tego bardzo fajny efekt wizualny. Tak mi się przynajmniej wydawało na ekranie komputera.
Oj, długie godziny spędziłem na przeglądaniu informacji o tym „moim” dachu. Najpierw wyszperałem pokrycia z posypką, ale jakoś do mnie nie trafiały. Nie pasowały do nas. Szukałem czegoś naturalnego, nie rzucającego się w oczy, czegoś, co wkomponuje się w bryłę domu, nie przytłoczy jej i nie zepsuje... Stanęło na REGLACH firmy Pruszyński. Ludzie chwalili je za to, że do złudzenia przypominają gont drewniany, że świetnie wpisują się w regionalny charakter budynków i że nie niszczeją nawet po kilku latach. Faktycznie, oglądane na zdjęciach dachy wydawały mi się najbardziej zbliżone do efektu, którego oczekiwałem. Mówiąc szczerze, w ogóle nie było widać, że to blacha! No, ale zdjęcia to jedno, a co będzie na żywo…?
Zachęcony opiniami postanowiłem jeszcze – jak to ja – sprawdzić temat u źródła, czyli u samego producenta (zobacz informacje na stronie producenta). Wyczytałem, że REGLE nadają się na dachy o nachyleniu od 150 – pasuje – i że oficjalnie nazywa się to „jednomodułowy panel dachowy”. Jednomodułowy, czyli w pojedynczym arkuszu mamy tylko jeden rząd „dachówek”, nie ma żadnych tłoczeń poziomych. Po ułożeniu miejsca łączenia arkuszy przypominają krawędzie elementów, tak jakby dach rzeczywiście był wykonany z drobnych deszczułek, a nie z blachy. Dla mnie bomba. Zaciekawiła mnie też informacja o niewidocznych wkrętach. Chodzi o to, że arkusze mocuje się do łat od czoła, czyli na tych małych podwinięciach blachy. Na górze, na pokryciu, żadnych wkrętów nie ma. Poza tym te łączniki mają kolor pokrycia i nie widać ich, kiedy spogląda się na dach. To było dla mnie bardzo ważne, dość się naoglądałem tradycyjnej blachodachówki usianej rdzewiejącymi łbami wkrętów.
Sprawdziłem jeszcze gwarancję. Nie zniósłbym, gdyby po trzech latach mój wymarzony dach zaczął się łuszczyć… Zrobiłem doktorat o powlekanych blachach i jednego byłem pewien - żadnych poliestrów. Na szczęście REGLE okazały się być powlekane grubymi (50µm) powłokami poliuretanowymi i producent daje na nie 30 lat gwarancji. No tyle chyba nam na początek wystarczy…:)
Mimo takiego przygotowania teoretycznego z lekkim niepokojem obserwowałem postępy w pracach. Najpierw dekarze oczywiście rozwinęli membranę i ołacili dach. Trochę to trwało. Potem już poszło z górki. Rzeczywiście, blachodachówka modułowa jest bardzo poręczna, prace w błyskawicznym tempie posuwały się naprzód. Nawet nasz wykonawca, pan Janek, zachwycił się prostotą i efektem. A ja? No cóż, utwierdziłem się w słuszności podjętej decyzji. Na żywo REGLE wyglądają super!
Marek buduje swój wymarzony dom, a swoimi przemyśleniami, przestrogami i postępem prac - od wyboru działki po wiechę - postanowił podzielić się z czytelnikami serwisu w kolejnych odcinkach cyklu "Tymczasem w kanadyjczyku", za co bardzo dziękuję.
Data publikacji: 18 lipca 2018
...to cykl poświęcony budowie domu w technologii szkieletowej. Marek buduje swój wymarzony dom, a przemyśleniami, przestrogami i postępem prac - od wyboru działki po wiechę - postanowił podzielić się z czytelnikami serwisu. W kolejnych odcinkach cyklu będzie opowiadał o tym, co dzieje się w jego "kanadyjczyku". Zapraszamy :)