Nie wiesz? Pytaj. Wiesz? Pomóż!

Odcinek 8 - szambo czy...

W zasadzie od samego początku byłem zdecydowany na montaż szamba, po raz kolejny umówiłem nawet termin. Ale w ostatniej chwili zmieniłem zdanie i koniec końców mamy... przydomową oczyszczalnię.

Tegoroczna zima co rusz płatała nam figle. Ciężko było cokolwiek zaplanować, jak nie roztopy, które podmywały cały dojazd do działki, to mróz, który uniemożliwiał jakiekolwiek prace ziemne. Czas między łapaniem łagodniejszych atmosferycznie okresów wykorzystywałem na planowanie dalszej budowy i doszkalanie się w zakresie rozmaitych rozwiązań. Miało być pięknie i bez niespodzianek. Pełen optymizmu umówiłem się na odwiert studni głębinowej. Liczyłem na to, że znajdziemy wodę na głębokości maksymalnie 50-60 metrów (na tyle nastawiłem się finansowo), ale okazało się, że kopać trzeba było aż na 83 metry… Inwestycja znacząco wzrosła… Do tego po deszczu w studzience stała woda, trzeba było składać reklamację - podnieśli ją odrobinę i problem się rozwiązał. To by było na tyle w temacie niespodzianek. Cóż, najważniejsze, że już jest woda. I mam nadzieję, że na tej głębokości będzie przynajmniej bardzo czysta (jeszcze jej nie badałem). 

Hydrofor z pompą zainstalowany w studzience obok domu (fot. Marek Wróbel)

W międzyczasie umówiony byłem również na montaż szamba. Warunki zabudowy naszej działki pozwalają na zainstalowanie szamba albo przydomowej oczyszczalni ścieków (do kanalizacji wpinać się nie opłacało). Kilka miesięcy wcześniej, w trakcie tworzenia projektu domu wraz z zagospodarowaniem przestrzennym, oczyszczalnia wprawdzie przeszła mi przez myśl, ale była dla mnie za droga. Wybrałem najtańsze rozwiązanie - szambo. Na szczęście dzień przed montażem spłynęło na mnie olśnienie i... odmówiłem.

Olśnienie dotyczyło kosztów utrzymania szamba i ich relacji do "drogiej" inwestycji, jaką wydawała mi się oczyszczalnia. Przez tę upiorną zimę miałem sporo czasu na dokształcanie się. Zrozumiałem, że oszczędności z tytułu zakupu samego szamba po kilkunastu miesiącach i tak oddałbym na jego comiesięczne opróżnianie, a potem dopłacał do interesu... Idiotyczny pomysł. Postawiłem na biologiczną oczyszczalnię ścieków ze studnią chłonną.

Warunki glebowe do tego rozwiązania mam świetne, wody gruntowe występują dopiero na głębokości poniżej 2 metrów. A co najważniejsze - trafiłem akurat na doskonałą promocję oczyszczalni. Wszystko pięknie, tyle że znowu na wariata... Promocja się kończy, a tu oczyszczalnię trzeba przecież rozplanować. Tego samego wieczora, dzień przed zamówieniem systemu, z miarką w ręce i  przy światłach reflektorów samochodu, dokładnie opracowałem całą instalacją na działce, miejsce wkopania zbiornika i układ tuneli rozsączających (nie mylić z drenażem!), aby spełnić wszelkie wymogi i przepisy z tą opcją związane. Ileż ja się znowu nastresowałem, aby wszystko było dobrze! Szlachetnieję, znowu kilka nowych siwych włosów przybyło :)

Zmiany decyzji chwilowo nie zgłaszałem nawet w starostwie. Wiedziałem, że przy naszych warunkach to tylko formalność, a zdążę to zrobić przed dostawą. Trzeba było już tylko kupić system i umówić kogoś na montaż. To już łatwizna, wystarczy cyrklować między mrozem (żeby dało się wkopać system) a odwilżą (żeby dojechać). W międzyczasie zamówiliśmy okna, póki co wstawimy do środka kozę i będziemy dłubać wnętrza.


Marek buduje swój wymarzony dom, a swoimi przemyśleniami, przestrogami i postępem prac - od wyboru działki po wiechę - postanowił podzielić się z czytelnikami serwisu w kolejnych odcinkach cyklu "Tymczasem w kanadyjczyku", za co bardzo dziękuję.

Data publikacji: 7 maja 2018

Zobacz także

fot. RED SNAKETYMCZASEM W KANADYJCZYKU... CYKL

Odcinek 7 - wybór ogrzewania

Korzystając z sezonowego przestoju na budowie, Marek zorganizował kwestie związane z wyborem rodzaju systemu grzewczego i ekipy do jego zamontowania. Swoje rozwiązanie wybrał jako pierwszy na Podlasiu :)
Konstrukcja rosła w oczach (fot. Marek Wróbel)TYMCZASEM W KANADYJCZYKU... CYKL

Odcinek 6 - stan surowy otwarty

Aura Markowi nie sprzyjała. Konstrukcja domu, planowana pierwotnie na wrzesień, mogła stanąć dopiero w listopadzie. Za to jak już ekipa ruszyła...
Wykonanie stanu zero zajęło ekipie półtora tygodnia (fot. Marek Wróbel)TYMCZASEM W KANADYJCZYKU... CYKL

Odcinek 5 - fundamenty

Tegoroczne lato nie rozpieszczało inwestorów. Tak intensywnych opadów nie było od lat. Marek długo czekał, aż aura pozwoli mu ruszyć z pracami ziemnymi. Ale udało się - fundamenty są gotowe.