Nie wiesz? Pytaj. Wiesz? Pomóż!

HomeKONCEPT - pomysł na dom

Czy można zakochać się w gotowym projekcie? To znamienne w HomeKONCEPT. „Gotowce” są tu szyte na wyjątkową miarę. Z właścicielem pracowni, Marcinem Śniegowskim, rozmawiamy o pomysłach, trendach, nieuczciwym rynku i ważnej roli wnętrz.

Pierwsze wrażenie po przekroczeniu progu pracowni przypomina opis dowolnego projektu HomeKONCEPT: funkcjonalny układ, naturalne materiały, spójna kolorystyka, dużo światła, ciepły wystrój i nieokreślona pozytywna energia. Tu z całą pewnością szewc swoje przysłowiowe buty ma. I w pięknym stylu o nich opowiada.


Joanna Wnętrzak-Śniegowska i Marcin Śniegowski, właściciele krakowskiej pracowni HomeKONCEPT (fot. Iza Jóźwik)

Panie Marcinie, pierwsze proste pytanie - dlaczego „gotowce”?

MŚ: To wcale nie jest proste pytanie, bo zaczynaliśmy zupełnie inaczej. Żona jest projektantem wnętrz (Joanna Wnętrzak-Śniegowska, właścicielka pracowni – przyp. red.) i na początku robiliśmy tylko wnętrza i to tylko indywidualne. Po kilku latach zaczęliśmy jednak myśleć o rozbudowaniu pomysłu, akurat szukaliśmy domu dla siebie, znaleźliśmy architekta – Jacka Niebieszczańskiego z firmy „Less is more” – i postanowiliśmy spróbować iść w tym kierunku. Zaczęliśmy wspólnie projektować domy, a nie tylko wnętrza. Z Jackiem działamy do tej pory, tyle tylko, że w miarę ewolucji doszliśmy do wniosku, że skoro już robimy coś na wysokim poziomie, skoro to się podoba i ma potencjał, to fajnie jest móc sprzedawać to wielokrotnie, a nie tylko raz.  I wymyśliliśmy domy gotowe - HomeKONCEPT.

Działacie już szósty rok i stale się rozwijacie. Ile projektów macie dzisiaj w ofercie?

MŚ: Ponad 70, ostatnio staramy się wprowadzać średnio jeden nowy dom w miesiącu.

Wasza architektura jest nowoczesna. Luksusowa.

MŚ: Może nie aż tak, chociaż rzeczywiście celujemy w klienta bardziej wymagającego, ale faktycznie, na pewno jest nowoczesna. Nie wszystkim się to podoba. Nie musi – to propozycje dla inwestorów, którzy nie boją się tej naszej architektury, są otwarci na nowe rozwiązania.

W swoich projektach macie różne charakterystyczne elementy, smaczki, które widać już na pierwszy rzut oka: wysunięte nad taras belkowanie, półwysep w kuchni, podobne w stylu elementy wystroju.


Wybrane propozycje HomeKONCEPT regularnie prezentujemy w dziale Inspiracji – przejdź do strony

MŚ: Staramy się dbać o to, żeby nasz dom był rozpoznawalny, że jest z kolekcji HomeKONCEPT. I tak, mamy nasze charakterystyczne elementy, natomiast… One już nie są takie charakterystyczne. Wiele firm uznało, że skoro są atrakcyjne, to czemu by ich nie zastosować u siebie? I z jednej strony nie możemy mieć o to pretensji, nie jest to żaden znak zastrzeżony, ale z drugiej mam wrażenie, że niektóre inspiracje są zdecydowanie za daleko posunięte. Przez to z tej wyjątkowej firmy, jaką niewątpliwie byliśmy jeszcze dwa lata temu, teraz niestety trochę na tej wyjątkowości tracimy, bo jesteśmy zwyczajnie podrabiani.

A co z prawami autorskimi?

MŚ: Prawo jest tu trochę nieokreślone. Oczywiście jest ochrona dzieła, są prawa autorskie. Jednak jest bardzo cienka granica między tym, co jest podróbką, a co inspiracją. Efekt jest taki, że wystarczy zmienić naprawdę parę detali w projekcie, żeby dobry prawnik był w stanie obronić tezę, że to już nie jest kopia, tylko nowy projekt. Bo tu jest inna ściana, inne okno, inny kolor dachu - i to jest coś innego. W muzyce są określone zasady, jeśli dana sekwencja się powtarza, to już jest kopia. Czyli jest to coś mierzalnego. Tutaj czegoś takiego nie ma. Pewnie ciężko byłoby to jasno sprecyzować, ale skutkiem tego nie ma jak dochodzić swoich praw.

Tajemnicą poliszynela jest, że często inwestorzy wybierają gotowy projekt z internetu, ale nie kupują go i nie przekazują do klasycznej adaptacji, tylko pokazują architektowi, a on kopiuje to rozwiązanie, zmieniając drobiazgi, i nazywa to „projektem indywidualnym”.

MŚ: Nie wiem, jak to nazwać, to przykre i nieuczciwe. Architekt to zawód kreatywny. Artystyczny. Patrząc na ludzi, którzy podrabiają projekty, widać, ze ta chęć, ta ambicja zanika. Oni po prostu chcą łatwo zarobić. Tutaj ci mniejsi architekci, którzy rzeczywiście przerysowują coś w ramach adaptacji, nie są jeszcze takim problemem. Oni działają raczej lokalnie, to małe pracownie, sporadyczna skala. Ale są większe biura, które również robią to samo. I to jest dużo większy problem. To jest coś, z czym nie mamy jak walczyć.

Strach proponować coś świeżego…

MŚ: Nie mamy wyjścia, wychodzimy z założenia, że tak jest i będzie, trzeba po prostu robić swoje.


Nad opracowywaniem projektów czuwa zgrany zespół (fot. KMR)

Jak wygląda proces zakupu gotowego projektu? Klienci dzwonią, pytają, doradzacie im coś? Czy tylko klikają „kup” i na tym kończy się relacja?

MŚ: Jest pewna pula klientów, którzy tylko bezimiennie składają zamówienie. Są tacy, którzy dzwonią albo piszą do nas, dopytując o ewentualne zmiany, oczywiście im doradzamy. Jest też taka grupa, która bardzo się z nami zaprzyjaźnia. I tych lubimy najbardziej. Bo nam naprawdę zależy na tym, żeby inwestorom dobrze się w tym domu mieszkało. Rozmawiamy z nimi o działce, o usytuowaniu i warunkach zabudowy, o układzie pomieszczeń, co komu pasuje, czy chciałby coś zmienić. Często ostrzegamy, że ewentualne zmiany mogą mieć negatywny wpływ, czy to na funkcjonowanie domu, czy na jego wygląd wizualny. Zapewne inwestorzy sami się zorientują, że na przykład toaleta usytuowana jest trochę niezręcznie, ale wtedy już będzie za późno. Mamy świadomość, że ludzie, którzy biorą się za budowę swojego pierwszego domu, mało wiedzą. No bo skąd mają wiedzieć?

Nie mają też takiego obowiązku, po to mają architekta, kierownika budowy, wykonawcę…

MŚ: Dlatego często jesteśmy pierwszym krokiem inwestorów na drodze do budowy domu. Cieszy nas to. Oczywiście wymaga sporo pracy, ale wraca do nas w postaci ich satysfakcji i ciepłych słów. Duży nacisk kładziemy na to, żeby dzielić się naszą wiedzą, przed zakupem - i po również. Nie mamy problemu z tym, że ktoś już w trakcie budowy wraca do nas i jednak chce coś zmienić w ustawieniu ścian czy funkcjonalności, albo w doborze materiałów. Narysujemy, pokażemy, jak by to mogło wyglądać, bo czasami trudno zwizualizować sobie to, co widać na rzutach, zaproponujemy nowy układ pomieszczeń, przemyślimy. To nasz chleb codzienny. Chodzi nam o to, żeby po zamieszkaniu klient powiedział „tak, to jest to”.

A w zmianach konstrukcyjnych też pomagacie?

MŚ: Nie bezpośrednio, raczej pokazujemy możliwości i wskazujemy firmę, z którą ewentualnie można działać dalej.


W specjalnie wyciszonym pomieszczeniu prowadzone są konsultacje telefoniczne (fot. KMR)

Co robicie, jeśli okaże się, że wybrany dom kompletnie nie pasuje do działki?

MŚ: Zdarza się tak. Ktoś przychodzi zakochany w „swoim” domu, a w trakcie rozmów okazuje się, że tego domu na jego działce postawić się po prostu nie da.

I co wtedy, udaje się przekierować marzenia klienta na inny dom, odpowiedni?

MŚ: No właśnie nie jest to wcale łatwe, bo do nas raczej trafiają klienci bardzo konkretni i już na tym etapie przywiązani do tego jednego projektu. I wtedy staramy się na nim pracować,  ewentualnie przerabiamy jakieś warianty. Chyba że rzeczywiście nie widać światełka w tunelu i musimy wspólnie szukać czegoś innego. Ale proszę sobie wyobrazić, że są tacy ludzie, którzy potrafią rezygnować z zakupu danej działki tylko dlatego, że wybrany projekt im tam nie pasuje! I szukają innej działki.

Trudno w to uwierzyć!

MŚ: Albo najpierw przychodzą do nas, pytają o to, jakie działka powinna spełniać warunki, żeby ten konkretny projekt się w nią wpasował - a potem takiej działki szukają, wysyłają nam zdjęcia i mapki. Nie to, co kiedyś, kupowało się działkę i potem myślało, żeby cokolwiek na niej postawić.

To jest bardzo dobry znak. To znaczy, że zaczynamy być coraz bardziej świadomi.

MŚ: Dokładnie tak. Teraz walczymy jeszcze o to, żeby ta świadomość przekładała się nie tylko na bryłę, ale też na rozwiązanie wnętrza domu.

Dlatego w każdym projekcie pokazujecie gotowe wnętrza?

MŚ: Tak. Przecież to tam, w środku, będziemy mieszkać. Bardzo ważne jest to, jak dom będzie poukładany funkcjonalnie. Nie ma znaczenia, jaki ktoś wybierze kolor czy model sofy, ale dzięki wizualizacjom chociaż trochę widzi układ, sposób, jak się będzie po tym domu przemieszczał, jak w nim żył. Kładziemy duży nacisk na to, jak będą przebiegały nasze trasy w domu. 


Wnętrza mają się podobać, ale też uzmysłowić, jak to będzie później, na co dzień, co trzeba przemyśleć (fot. HomeKONCEPT-03)

W naszych realiach raczej trudno oczekiwać, że jeszcze przed wbiciem pierwszej łopaty wszystko będzie zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach.

MŚ: No, to byłaby opcja idealna. To… może nie gwarantuje, ale daje duże szanse  na to, że ta budowa pójdzie sprawnie, płynnie. Staramy się odradzać sztywne oddzielanie etapów, mury sobie, a wnętrze sobie. To generuje niepotrzebne koszty i nerwy. Jest duży problem z wprowadzaniem zmian w trakcie. Często robimy to pod presją i patrzymy krótkowzrocznie. Potem mamy przestoje typu „nie wiem, jak to zrobimy, muszę się zastanowić” – tego pewnie i tak nie unikniemy, ale im więcej rzeczy przemyślimy, tym takich stresów będzie mniej. Lepiej poświęcić więcej czasu na etapie projektu niż potem na gorąco ratować coś na budowie.

Podobno zalecacie pewną ostrożność w uzgadnianiu takich zmian z kierownikiem budowy.

MŚ: Nie ujmując nic kierownikowi - nie mamy prawa oczekiwać od niego poczucia estetyki. On skupia się na kwestiach wytrzymałościowych, konstrukcyjnych, na bezpieczeństwie. Jeśli go spytamy o zmianę rozmiaru okien, a on się zgodzi, to potem na przykład zamiast czterech równych okien na elewacji mamy cztery różne. Wszystko jest zgodnie ze sztuką budowlaną, zmiany nie są rażące, ale źle to wygląda.

To cenna uwaga. A skoro już mowa o planowaniu wykończenia domu - macie jakieś ulubione materiały? W projektach dużo jest kamienia, szkła, drewna. Podążacie za trendami czy raczej jesteście wierni swoim przekonaniom?

MŚ: Staramy się trendów nie unikać, ale czerpać z nich, a nie ślepo podążać. Dom nie może się znudzić po dwóch latach. Wystrój musi być ponadczasowy. Zachowujemy stonowaną klasykę, a odważne kolory gramy dodatkami. Chociaż teraz ogromną popularność osiągnęły spieki i przyznam, że bardzo nam się spodobały. Wdzięczny materiał.

Tym, co wyróżnia HomeKONCEPT, jest z pewnością kompleksowość, na wizualizacjach prezentujecie nawet szczegóły.

MŚ: Tak, to nasze projekty, nasze domy. Dobór zestawień materiałów, kolorów - wszystko ma razem grać. Uruchomiliśmy nawet specjalny sklep internetowy, w którym można znaleźć nasze aranżacje z kompletną specyfikacją zastosowanych rozwiązań. Dla wielu inwestorów jest on cenną inspiracją.


PRZEJDŹ DO SKLEPU HomeKONCEPT.SHOP 


Na zakończenie pytanie trochę ideologiczne - jak podchodzicie do trendów związanych z energooszczędnością?

MŚ: Podchodzimy z głową. Temat jest bardzo ważny, robimy wszystko w dobrym standardzie energooszczędnym, ale z naciskiem na to, że dom jednak jest inwestycją. Wyższe cele, ekologia – to ładnie brzmi, ale w naszych projektach staramy się pozostawać po tej stronie neutralnej, naszych klientów nie stać na przymusowe wydawanie dla idei. Jeszcze nie. Bardzo czekamy na programy rządowe, dotacje, na rozwój sieci gazowej, ale to temat na debatę o gospodarce i polityce. Póki co, w standardzie nie projektujemy pomp ciepła, fotowoltaiki - jedno, co robimy zawsze, to rekuperacja…

Która też się nie zwraca…

MŚ: …która też się nie zwraca, zwłaszcza jeśli z powodu smogu musimy wymieniać filtry co miesiąc - ale którą traktujemy jak bezpośrednią inwestycję w zdrowie. Jest świeże powietrze, nie ma wilgoci, nie ma zaduchu, wszystko funkcjonuje tak, jak powinno. Sami z tego korzystamy, dlaczego mielibyśmy odmawiać tego naszym klientom? Dlatego przewidujemy rekuperację prawie w każdym projekcie. W „naszych” domach po prostu dobrze się mieszka.

Sądząc po aurze pracowni, z czystym sumieniem można w to uwierzyć . Bardzo dziękujemy za rozmowę.

Data publikacji: 15 marca 2019

Zobacz także

fot. Piotr SpigielNIETUZINKOWE PROJEKTY

Niesamowita stodoła

Wkomponowany w otaczający go park krajobrazowy, House 27.1 jest ekologiczny, ekonomiczny i komfortowy w użytkowaniu, a przy tym zdecydowanie zaskakujący pozornie prostą formą i efektownym wykończeniem.
fot. HOMEKONCEPTNIETUZINKOWE PROJEKTY

Piętrowy z czterema lokalami

Propozycja dla dewelopera albo zżytych inwestorów - czterolokalowy HomeKONCEPT-52 B2 o ciekawej kompaktowej bryle i funkcjonalnym rozwiązaniu przestrzeni użytkowej.
fot. HOMEKONCEPTNIETUZINKOWE PROJEKTY

Gustowny parterowy

Eleganckie połączenie płyt betonowych, drewna i jasnego tynku na elewacji, klasyczny dach, taras z obowiązkowym belkowaniem, a do tego aż trzy warianty aranżacji wnętrz - warto poznać różne oblicza HomeKONCEPT-26.