Nie wiesz? Pytaj. Wiesz? Pomóż!

Odcinek 2 - zakup działki

Wraz z żoną i dwuletnim synkiem Marek zdecydował się zamieszkać w domu szkieletowym "w jakimś ładnym miejscu". W drugim odcinku cyklu opowiada o tym, jak je wybierał.

Ogólnie prowodyrem „całego zamieszania”, czyli budowy wymarzonego domku, jestem ja w osobie własnej - wychowałem się w domu na wsi i mieszkałem w nim moje pierwsze 19 lat życia. Dopóki nie zamieszkałem w bloku, w ogóle nie doceniałem domu z ogrodem, podwórkiem… Młodzi inaczej postrzegają świat :) Potem była emigracja do „dużego miasta” (czytaj: Białystok) na studia, akademik, tu poznałem obecną żonę i zaraz po studiach zamieszkałem z nią w rozległej kawalerce. Całe 26 m2 podłogi. Potem było następne mieszkanie, trochę większe, i następne... Aż w końcu kupiliśmy na kredyt własne 48 m2 z balkonem i małym ogródkiem! To była rewelacja, cieszyłem się wówczas bardzo, że mam ogródek – taki malutki własny kawałek ziemi. Cóż, w miarę upływu czasu zacząłem się jednak tą ciasnotą dusić… Dostrzegać brak przestrzeni, brak możliwości jakiegokolwiek zagospodarowania terenu, czy wreszcie relaksu - czyli wszystkiego tego, co miałem kiedyś w domu na wsi. Zakiełkowała myśl o domu. Na razie „w przyszłości”. Moja żona, wprawdzie lekko przerażona tym tematem, bo wychowana w blokowisku, na dużym osiedlu - na szczęście pielęgnowała tę myśl. 

Zaczęliśmy poszukiwania działki

Miała być w spokojnym otoczeniu, nieduża wieś, ale nie taka "zabita dechami", tylko rozwojowa, nie za daleko od Białegostoku. Dużą uwagę zwracaliśmy na komunikację. Szukaliśmy wsi z linią podmiejskich autobusów, żeby móc sobie poradzić w razie awarii auta. Miało też być przedszkole, szkoła podstawowa - wiadomo, dzieci - sklep i dom kultury. Sama działka miała leżeć nieco na uboczu, żeby za płotem pozostawał kawałek przestrzeni, a najchętniej żeby zahaczała chociaż o kawałek lasu...

Kupiliśmy działkę po roku poszukiwań. Miała status rolnej z warunkami zabudowy - klasa ziemi IV - VI, zatem po wybudowaniu domu teren "samoistnie" staje się działką budowlaną. W tej opcji wystarcza już tylko zaprojektować dom zgodnie z obowiązującymi warunkami i uzyskać pozwolenie na budowę. Pewnym minusem jest brak mediów. Do prądu mamy około sto metrów, do wodociągu i kanalizacji trzysta. Ale za to warunki zabudowy określały wykopanie studni głębinowej, co dla nas akurat było dużym plusem. Po pierwsze - woda ze studni głębinowej wydaje mi się zdrowsza, a po drugie - zawsze chcieliśmy mieć swoją wodę i nie uzależniać się od opłat gminy. 

Co nas przekonało? Powierzchnia 1300 m2, wystarczająca, żeby spełnić moje oczekiwania i potrzeby związane z ogrodem i relaksem. Dojazd do centrum Białegostoku to około 15 - 20 minut, komunikacja podmiejska, przedszkole i szkoła na miejscu. Poczucie prywatności, bo nasza ziemia jest położona na końcu drogi dojazdowej, więc przez najbliższe lata nikt nie powinien budować się w sąsiedztwie! Było też coś, co nas urzekło. Piękne widoki złotych łanów zbóż latem, a przez cały rok na połowie działki okazałe pachnące sosny – mamy więc trochę jak we własnym lesie :)


Marek buduje swój wymarzony dom, a swoimi przemyśleniami, przestrogami i postępem prac - od wyboru działki po wiechę - postanowił podzielić się z czytelnikami serwisu w kolejnych odcinkach cyklu "Tymczasem w kanadyjczyku", za co bardzo dziękuję.

Data publikacji: 28 sierpnia 2017

Zobacz także

Zdjęcie poglądowe - dom drewniany w technologii ściany dwuwarstwowej (fot. DOM ZRAJKOWSKI)TYMCZASEM W KANADYJCZYKU... CYKL

Odcinek 1 - wybór technologii

Skąd decyzja o budowie domu w technologii szkieletowej? Jakie były wstępne założenia i co zaważyło na ostatecznym wyborze? No i dlaczego takie a nie inne rozwiązanie konstrukcyjne?
Na żywo dach wygląda super! (fot. Marek Wróbel)TYMCZASEM W KANADYJCZYKU... CYKL

Odcinek 9 - dach

Marek najpierw długo wybierał dach, a potem jeszcze dłużej czekał, aż warunki dojazdowe pozwolą go dostarczyć... Wreszcie się udało.
TYMCZASEM W KANADYJCZYKU... CYKL

Odcinek 8 - szambo czy...

Mróz skuł ziemię, nie pozwalając na szybkie tempo przydomowych prac. I całe szczęście, bo decyzja się zmieniła.